Tradycja picia herbaty w Anglii to chyba jeden z najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie brytyjskich zwyczajów. Żaden innych kraj tak bardzo nie kojarzy się z celebrowaniem picia herbaty, jak właśnie Wielka Brytania. Skąd i kiedy pojawił się ten zwyczaj?
Początki wyjątkowej tradycji
Nikogo nie trzeba przekonywać, że jednym z symboli Anglii jest herbata, którą mieszkańcy Wysp po prostu uwielbiają. Mimo że zwyczaj picia herbaty o 17:00 w XXI-wiecznym pędzie ciężko utrzymać, to przerwa na filiżankę aromatycznego napoju nadal jest czymś ważnym dla Brytyjczyków.
Nie ma pełnej zgody co do tego, kiedy zwyczaj jej picia się pojawił, natomiast niewątpliwie jest to wiekowa tradycja. Na przełomie wieku XVI i XVII herbata dociera do Anglii za sprawą londyńskiego kupca Thomasa Garraway’a, który sprowadził ją z Chin. Samą tradycję picia herbaty zdaniem niektórych w XVII wieku miała zapoczątkować żona króla Karola II Stuarta, która w posagu miała wnieść, między innymi, skrzynię pełną herbaty. Niektórzy twierdzą, że także ona zapoczątkowała w Anglii tradycję picia herbaty o godzinie 17:00. Są jednak badacze, którzy upowszechnienie tego zwyczaju chcieliby przesunąć w czasie aż do panowania królowej Wiktorii. Według innych przekazów pionierką upowszechnienia królewskiego zwyczaju picia herbaty w kręgach arystokracji była Anna z Bedford, jedna z ważniejszych dam na dworze królowej Wiktorii. Niewątpliwie jednak w połowie XIX wieku tradycja picia herbaty w Anglii o godzinie 17:00 była już bardzo popularna.
Dlaczego five o’clock?
Jeśli zastanawiasz się, jak dlaczego tradycja picia herbaty w Anglii wiąże się z konkretną godziną, przyjrzyj się zwyczajom arystokracji. Spożywała ona z reguły śniadanie, a kolejnym posiłkiem była dopiero późna obiadokolacja. Zwyczaj picia herbaty o godzinie 17:00 połączony z serwowaniem ciastek lub małych kanapek był więc podyktowany potrzebami praktycznymi – w ten sposób można było po prostu „przeczekać” do kolacji. Dzisiaj piąta po południu nie jest już tak radykalnie przestrzegana, natomiast zwyczaj popołudniowej herbatki dalej praktykowany jest w wielu brytyjskich domach. Co ciekawe odpowiadają temu ewolucje w języku Brytyjczyków. Funkcjonuje oczywiście określenie “five o’clock”, natomiast często zastępowane jest takimi zwrotami jak “tea time” czy “afternoon tea”. Coraz częściej określenie na ten „podwieczorek” skracane jest do samego “tea”.
Słynne brytyjskie herbaty
Tradycja picia herbaty w Anglii przekłada się także na wymagania co do samego napoju. Musi być czarna, mocna, najlepiej z dodatkiem niewielkiej ilości mleka. Podaje się ją najczęściej z różnymi przekąskami. Najczęściej są to słynne brytyjskie ciastka, czyli “digestive biscuits”.
Początkowo herbata była przez Brytyjczyków sprowadzana z Chin, natomiast w czasach panowania Imperium Brytyjskiego szybko odkryto, że herbatę można uprawiać na masową skalę w jednej z ich kolonii, czyli Indiach oraz Sri Lance. Najsłynniejsze indyjskie herbaty w Wielkiej Brytanii to oczywiście Assam i Darjeeling, których nazwy wskazują na region ich uprawy.
Posiadanie plantacji zapewniło Wielkiej Brytanii silną pozycję w światowym handlu. Z Anglii pochodzą w końcu najsłynniejsi przedstawiciele herbacianego biznesu, którzy poświęcili się budowaniu sprawnie działających plantacji w Cejlonie, czyli James Taylor i Thomas Lipton.
Kultowe picie herbaty
Statystyczny mieszkaniec Wysp wypija średnio 2 kilogramy herbaty rocznie, co daje nawet 6 kubków dziennie. Dla Brytyjczyków herbata jest o wiele ważniejszym napojem niż np. kawa.
Herbatę nadal podaje się przede wszystkim w filiżankach. Wielu Brytyjczyków nie uznaje w ogóle żadnej innej możliwości. Oprócz ciasteczek i kanapek na stoliku mogą pojawić się także różnego rodzaju owoce. Warto pamiętać, że herbatę przygotowuje się, dolewając ją do gorącego mleka, a nie odwrotnie. Podstawą jest zaś herbata liściasta, a nie ekspresowe torebki.
Ciekawym reliktem czasów, kiedy tempo życia nie było tak szalone jak dzisiaj, jest tzw. “low tea”, a więc tradycja podawania herbaty w salonie, na niskiej ławie obok sofy, gdzie podczas celebrowania wspólnych momentów można było podyskutować nie tylko o codziennych problemach, ale i snuć marzenia czy plany czy toczyć dyskusje filozoficzne.
Nie wszyscy mają dzisiaj czas na taką spokojną i niespieszną celebrację, natomiast dla wielu jest ona znakiem bezcennych chwil, w trakcie których można oderwać się od codziennego pędu 🙂
Zdjęcie: Melike Benli | Pexels