Prawidłowy rozwój człowieka przebiega od ścisłej bliskości z mamą na początku życia do uzyskania pełnej niezależności w dorosłości. Droga ku temu jest długa, bywa trudna, ale także satysfakcjonująca. Jak rodzice mogą wspierać swoją pociechę w pokonywaniu tej drogi? Jakie zachowania czy postawy będą mądrze wzmacniały separację ich dziecka, a jakie mogą ten proces zakłócać? Zapraszam do lektury.
Jak budować świadomość własnych odczuć wraz z dorastaniem dziecka?
Pierwsze chwile życia to dla dziecka czas intensywnej bliskości najpierw z mamą. W czasie ciąży dziecko i mama są połączeni pępowiną – ich bliskość jest bardzo wyraźna, wręcz fizyczna i namacalna. Pierwszą, ważną separacją, czyli dosłownym oddzieleniem od mamy, będzie poród. Pierwsze chwile po porodzie to także czas dużej bliskości wypełniony naprzemiennie okresami snu i karmienia. Wraz z upływem czasu dziecko staje się coraz bardziej samodzielne i potrzebuje coraz większej autonomii.
Zaczyna raczkować i oddala się od mamy, potem zaczyna chodzić, w którymś momencie następuje odstawienie od piersi, pójście do żłobka/ przedszkola, następnie szkoły, pierwsze wyjazdy na obozy/ kolonie… Aż w końcu wyprowadza się z domu, by zacząć żyć na własny rachunek – w dosłownym i symbolicznym znaczeniu tego słowa. Można powiedzieć, że z jednej strony wszystkie wymienione momenty w życiu dziecka są zupełnie naturalne i rozwojowo jak najbardziej korzystne, z drugiej – często, gdy się pojawiają, rodzice przeżywają w związku z nimi mieszane uczucia. Obok dumy, radości i satysfakcji, mogą towarzyszyć im także żal czy smutek, że ich „maluszek” już tak bardzo ich nie potrzebuje.
Te uczucia są jak najbardziej normalne! Większość rodziców doświadczyło przysłowiowej „łezki w oku”, gdy ich pociecha szła pierwszy raz do przedszkola/ szkoły, wyjeżdżała na pierwszy obóz czy pakowała się na studia. To, co jest w tej sytuacji niezwykle ważne to zdawanie sobie sprawy z tych odczuć i ich akceptowanie. W dalszej kolejności – świadomość tego, że proces separowania się dziecka od rodzica jest zdrowy i rozwojowy, co nie oznacza, że łatwy. Czyli ważne jest, żeby z jednej strony rodzic rozumiał, że coraz większa autonomia jego dziecka jest potrzeba i jej nie blokował, a z drugiej – uznawał, że czasami może w związku z tym przeżywać smutek czy żal.
Separacja bez poczucia winy
Dla dziecka szkodliwa będzie dopiero taka sytuacja, w której tego smutku i żalu rodzic będzie przeżywał tak dużo, że będzie go mniej lub bardziej świadomie „przelewał” na dziecko. Może to przybierać postać komunikatów typu: „ważniejsi są dla ciebie koledzy i rozrywki niż czas spędzony z rodziną” (gdy dziecko jedzie na wycieczkę szkolną) lub „znowu w domu zagości cisza i smutek” (gdy kończy się weekend i dorosłe już dziecko wraca do akademika). Te komunikaty mogą nie być wyrażane tak zupełnie wprost.
To może być także taka postawa rodzica, w której zabiera on dziecko z przedszkola, ponieważ dziecko płacze przy rozstaniu. Rodzic może zbyt pochopnie i bardziej z powodu własnych lęków zinterpretować to jako brak gotowości dziecka do pójścia do przedszkola; mimo komunikatów ze strony kadry placówki, że dziecko potrzebuje czasu lub, że coraz lepiej radzi sobie w grupie. To może być także sytuacja, w której na wyjazd dziecka na studia jego matka reaguje chorobą somatyczną, np. migreną.
Jeśli trudnych uczuć związanych z separacją dziecka jest dużo, warto skorzystać z profesjonalnej pomocy i porozmawiać o tym z psychologiem. Jeśli nie są one zbyt silne i przytłaczające, wystarczy rozmowa z partnerem czy przyjacielem lub samodzielne ich opracowanie (wytłumaczenie sobie tej sytuacji i uznanie jej za zdrową i potrzebną). Ważne, żeby dziecko nie było obarczane trudnymi uczuciami rodzica. Ono ma prawo do samodzielności i autonomii – bez wyrzutów sumienia i poczucia winy w tle.
Jak zatem mógłby brzmieć wspierający dla dziecka komunikat, np. w sytuacji, gdy jedzie ono na swój pierwszy obóz wakacyjny? Dziecko mogłoby usłyszeć od swojej mamy coś takiego: „jedź synku i baw się dobrze. Mam nadzieję, że poznasz kogoś fajnego i miło spędzisz czas. My tu z tatą co prawda będziemy za tobą tęsknili, ale mamy też zaplanowane różne fajne aktywności i nie mamy zamiaru się nudzić”. Takie dziecko dostaje komunikat, że jest ważne dla rodziców, a brak jego obecności nie jest dla nich zupełnie obojętny; jednocześnie słyszy, że rodzice szczerze popierają jego wyjazd i cieszą się wizją spędzenia czasu tylko w parze. Może w związku z tym opuścić dom rodziców bez poczucia winy i z „wolną głową” zmierzyć się z wyzwaniem, jakim jest pierwszy, samodzielny wyjazd na obóz.
Jak budować równowagę w życiu rodzinnym?
Tym, co może ułatwiać usamodzielnianie się dziecka jest dbanie rodzica/ ów o własny rozwój i szukanie równowagi pomiędzy troską o dzieci, a uwagą poświęcaną sobie i związkowi. Początek rodzicielstwa bywa wymagającym czasem. Większość energii lokowana jest w zaspokajanie potrzeb dziecka. Jest to zupełnie naturalne, o ile nie przedłuża się nadmiernie. Gdy dziecko rośnie, nie potrzebuje już tyle uwagi i opieki ze strony rodziców. Zaczyna być coraz bardziej otwarte na świat zewnętrzny i coraz bardziej samodzielne.
Pytania, które warto sobie zadać, to:
-
- Czy w natłoku obowiązków rodzicielsko – rodzinnych gdzieś z oczu nie znika para, a także partnerzy jako indywidualne jednostki?
- Czy jest czas na pielęgnowanie relacji w parze i na własne zainteresowania?
Rodzic, który wpada w pułapkę zupełnej koncentracji na dziecku i jego potrzebach, gubi siebie – jako osobę i jako partnera/kę. Niestety, takiemu rodzicowi trudniej jest wspierać separację dziecka, ponieważ dziecko jest w centrum jego świata. Gdy dziecko zaczyna się oddalać, rodzic może odczuwać w związku z tym pustkę i lęk, a przez to blokować autonomię swojej pociechy. Bywają też pary, które całą swoją energię poświęcają dzieciom.
Istnieją wspólnie jako rodzice, ale nie jako partnerzy. W takich rodzinach szczególnie trudny bywa moment „wyfruwania dziecka z gniazda”. Rodzice mogą obawiać się, że po latach zaniedbań ich intymnej relacji, nie przetrwają jako para w momencie wyprowadzki dziecka z domu. Czasami więc blokują ten moment, co niekorzystnie odbija się na rozwoju ich syna czy córki. W takiej sytuacji pomocna może okazać się terapia rodzinna lub małżeńska. Niemniej, żeby nie dopuścić do takiego rozwoju wydarzeń, warto działać odpowiednio wcześnie.
Nawet, jeśli w domu jest małe dziecko dobrze jest nie tracić z oczu i pola uwagi pary rodzicielskiej, której uczucia wymagają pielęgnacji. Ponadto, każdy z rodziców powinien mieć także „swój własny świat” (np. swoich znajomych, hobby, pracę), który daje satysfakcję i jest odskocznią od życia rodzinnego. To wszystko zmniejsza ryzyko kurczowego trzymania dziecka w domu rodzinnym i blokowania go w rozwoju niezależności. Można sobie łatwo wyobrazić, jak zupełnie inną sytuację ma nastolatek u progu wyjścia z domu, w którym jest stabilna, oparta na bliskiej relacji para rodziców i gdzie każdy z rodziców ma także swoje własne, satysfakcjonujące życie, w porównaniu z rówieśnikiem wychowywanym w domu, gdzie rodzice są skonfliktowani, a jedynymi momentami, kiedy się do siebie zbliżają są sytuacje związane z wychowaniem dziecka, któremu od lat się „poświęcają”.
Jak nie traktować dziecka? To nie jest drugi dorosły.
Czasami zdarza się, że w danej rodzinie dziecko przyjmuje rolę nad wyraz dojrzałą i odpowiedzialną. Może być obsadzone w roli powiernika swojej matki, która uskarża się na zapracowanego i nieobecnego ojca. Może oczekuje się od niego, że powinno zajmować się chorą babcią/ młodszym rodzeństwem? Może rodzina ma problemy finansowe, a dziecko zamiast spędzać czas ze znajomymi, siedzi i myśli nad możliwymi rozwiązaniami tej sytuacji? Jeśli dziecko przejmuje role i zadania, które powinien pełnić dorosły, a w dodatku jest to sytuacja przedłużająca się, to może mieć niekorzystne konsekwencje dla jego rozwoju.
Takiemu dziecku trudno jest zająć się sobą i bezpiecznie odseparować od swojej rodziny pochodzenia.
-
- Jak zostawić nieszczęśliwą matkę?
- Jak się wyprowadzić, skoro w domu jest chora babcia/ młodsze rodzeństwo i nikt poza mną nie podoła opiece nad nimi?
- Jak zostawić rodziców z ich problemami finansowymi?
Tego typu dylematy mają nastolatkowie, którzy w swoich domach rodzinnych są obsadzani w roli tych „odpowiedzialnych”. Są obarczani problemami dorosłych, których nie są w stanie rozwiązać. Niesie to ze sobą ogromny bagaż odpowiedzialności i poczucia winy, z którym zostawieni są sami sobie. Tym, co będzie wspierało dziecko w procesie separacji, jest taka sytuacja w domu rodzinnym, w którym jest jasny zakres odpowiedzialności i gdzie dorośli dbają o dorosłe sprawy (takie jak np. finanse, relacja w parze, opieka nad dziećmi). Pamiętaj, żeby nie opowiadać dziecku o kłótni z partnerem czy problemach w pracy. To są obszary, w które ono nie powinno być włączane.
Każdy człowiek ma w sobie wewnętrzną potrzebę budowania autonomii, niezależności, odróżnienia siebie od innych i separowania się. Dziecka nie trzeba specjalnie namawiać do tego, by zaczęło chodzić, by na etapie tzw. „buntu dwulatka” wyrażało swoje zdanie, by było zainteresowane przedszkolem/ szkołą, zawieraniem znajomości, by się buntowało w okresie nastoletnim. Potrzeba separowania się jest naturalna i zupełnie rozwojowa. Nie trzeba jej więc jakoś specjalnie wzmacniać. Czasami jednak pewne zachowania dorosłych z otoczenia dziecka mogą tę potrzebę blokować. Warto zatem z refleksją przyjrzeć się własnych uczuciom, myślom i zachowaniom związanym z momentami, kiedy dziecko zaznacza swoją potrzebę autonomii i separacji.
-
- Czy przypadkiem jako rodzic nie przelewam wtedy swoich trudnych uczuć na dziecko?
- Czy dbam o siebie, o relacje w parze i dzięki temu moje dziecko nie otrzymuje przekazu, że mu się „poświęcam”?
- Czy w naszej rodzinie dziecko lub dzieci mogą nimi być i nie muszą pełnić nad wyraz „dojrzałych” ról?
Szczera odpowiedź na te i podobne pytania wymaga odwagi i jest wyrazem prawdziwej dojrzałości oraz troski o dziecko. Jeśli te odpowiedzi nie są satysfakcjonujące, warto bliżej przyjrzeć się sytuacji w rodzinie i być może skorzystać z profesjonalnej pomocy.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięca.
Zdjęcie: Katie E | Pexels