Święta mają w sobie dużo uroku, magii, są momentem w roku, na który wiele osób czeka. Jednak mogą one wiązać się także ze stresem, pośpiechem, napięciem – przed samymi Świętami oraz w ich trakcie można doświadczać różnych trudnych momentów i dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci. Takimi momentami mogą być na przykład przygotowania do Wigilii. Nawet tak radosna chwila, jak obdarowywanie prezentami może nieść ze sobą pewne napięcie. Jak pomóc sobie i naszym dzieciom przejść przez ten czas spokojniej i bardziej w zgodzie ze sobą? Czy idealne Święta, pokazywane nam w filmach i reklamach, to coś, do czego trzeba dążyć za wszelką cenę?
Święta idealne czy… nie?
Wypucowane mieszkanie, dwanaście potraw, piękne, świąteczne ozdoby w różnych zakamarkach domu (najlepiej własnoręcznie robione), pachnąca choinka po sam sufit, mnóstwo (oczywiście trafionych) prezentów, uśmiechnięta rodzina śpiewająca kolędy, za oknem śnieg… Takimi obrazkami karmią nas przedświąteczne reklamy. Czasami sami wkładamy sobie do głowy podobne wizje, mówiące o tym, jak Święta „powinny” wyglądać.
Grudzień to dla wielu osób gorący czas planowania, załatwiania, organizowania i pogoni za wizją idealnych Świąt. Czy jednak możliwe jest osiągnięcie ideału? Oczywiście jest to pytanie retoryczne – ideał nie istnieje (no, chyba że w reklamie), a próba jego osiągnięcia może zrodzić frustrację i rozczarowanie. W pogoni za perfekcyjnymi Świętami możemy coś po drodze zgubić – radość, czas dla siebie i bliskich, spokój.
Może zatem warto wyjść z tego schematu i pomyśleć o „wystarczająco dobrych” Świętach? Zamknij oczy i zastanów się przez chwilę, czym dla Ciebie byłyby takie „wystarczająco dobre” Święta? Co jest kluczowe, a z czego możesz zrezygnować? Co dzięki temu zyskasz? Jakie elementy tradycji służą Tobie i Twojej rodzinie, a jakie nie? Tu – w przeciwieństwie do reklam – nie ma uniwersalnych odpowiedzi, nie ma jednej, słusznej wizji.
Zachęcam, by do takich rozważań zaprosić także dzieci: spotkać się razem i porozmawiać o tym, jak byśmy te Święta widzieli – co dla każdego jest istotne, a z czym mu nie po drodze. Dzięki takiej rozmowie będziesz mógł/mogła lepiej poznać swoje dziecko, a ono poczuje się ważne i brane pod uwagę. Pewnie nie wszystkie zgłoszone pomysły uda się zrealizować, ale ważne jest, by one mogły być wypowiedziane, usłyszane i potraktowane poważnie. Ponadto pokazujesz dziecku, że to, jak będą wyglądały Wasze Święta, zależy od Was i jest wspólną sprawą, którą warto razem ustalać i negocjować.
Czego potrzebujesz?
Czy w toku przygotowań do Świąt zadajesz sobie to pytanie? Czy na pewno potrzebujesz tak wiele godzin spędzać w kuchni? Albo w centrum handlowym na kolejnych już zakupach? Okres przygotowań do Świąt oraz same Święta to taki czas, kiedy często działamy w pośpiechu, zgodnie ze schematem odtwarzanym co roku, realizując kolejne punkty na swojej świątecznej liście rzeczy do zrobienia. W całym tym pędzie łatwo się zagubić i zapomnieć o tym, czego rzeczywiście nam potrzeba, co sprawia, że czujemy się dobrze, że nam „się chce”. Takie zapomnienie o swoich potrzebach może rodzić frustrację, która niesie za sobą informację „coś jest nie tak – zobacz, czego ci brakuje”. Zamiast zagłuszać takie sygnały kolejnymi obowiązkami, warto się w nie wsłuchać. Święta to moment w roku pod znakiem prezentów i obdarowywania siebie nawzajem. Może tym razem sprawisz prezent samemu sobie? Niech to będzie prezent w formie przyjrzenia się swoim potrzebom i zadbania w tym okresie o siebie.
To zadbanie o siebie jest ważne także w kontekście relacji z dzieckiem – kiedy Ty masz „naładowane akumulatory”, łatwiej Ci zadbać o dziecko i jego potrzeby. Mogą one być bardzo różne, warto więc obserwować dziecko, bo ono często daje nam sygnały, że czegoś potrzebuje. Z pewnością dla dziecka istotny jest czas z Tobą – np. wspólne przygotowywanie świątecznych potraw, ubieranie choinki czy pakowanie prezentów. Ważne, żebyście oboje czerpali przyjemność z tego, co robicie i ze wspólnego czasu.
Dziecięce granice przy świątecznym stole
Dla dzieci wiele świątecznych momentów może być naprawdę przyjemnych. Mogą też zdarzyć się takie, które będą dla nich trudne. Przykładem takich sytuacji może być zbyt gorliwe namawianie dziecka do jedzenia świątecznych potraw czy zachęcanie do okazywania bliskości (np. dawania buziaków, siadania na kolana) osobom, które dziecko słabo zna czy nie ma z nimi zażyłej relacji. Są to sytuacje związane z przekraczaniem dziecięcych granic, które w dziecku mogą wywołać różne trudne emocje (np. złość, smutek, niepokój), mogą też być potraktowane jako przekaz „twoje potrzeby nie są tak ważne, jak to, by babci było miło, gdy zjesz robione przez nią pierogi albo cioci, gdy dasz cię wycałować”.
Oczywiście nie ma nic złego w daniu buziaka ukochanej cioci czy pałaszowaniu pierogów z kapustą, pod warunkiem że dziecko ma na to ochotę – to ono ma decydować, ile i co zje, kiedy jest najedzone, a także u kogo (i czy w ogóle) będzie siedziało na kolanach. Już małe dziecko jest w stanie zakomunikować, że z czymś mu źle, że czegoś nie chce. Może to zrobić w dosyć ekspresyjny i czytelny sposób: płacząc, wiercąc się, mówiąc „nie chcę” lub bardziej stonowany: odwracając wzrok, spuszczając głowę, napinając ciało, milknąc nagle. Ważne, by zauważyć takie sygnały i nie bagatelizować ich. To pokazuje dziecku, że szanujemy jego decyzje i granice, że ma prawo odmówić komuś w sytuacji, która jest dla niego trudna do zaakceptowania, że warto słuchać siebie.
Jak mówić dziecku „nie”? Czyli słów kilka o asertywności rodzica…
Czasami przy świątecznym stole pojawiają się naciski adresowane w stronę dziecka, związane z tym, co jeszcze POWINNO zjeść i czego jeszcze MUSI spróbować. W większości przypadków są one kierowane w najlepszych intencjach: z troski o dziecko i chęci okazania mu w ten sposób ciepłych uczuć. Jeśli jednak dziecko odmawia (a ma do tego prawo), to nie dlatego, że nie kocha babci, a dlatego, że jest już prawdopodobnie najedzone, albo ma ochotę na coś innego. Warto mieć tego świadomość i zwracać uwagę na tę kwestię innym członkom rodziny, którzy z różnych powodów mogą mieć trudność z respektowaniem dziecięcego „nie”.
Prezentów czas
Jeśli Święta, Wigilia, to i prezenty. Dzieci (czy aby na pewno tylko one? ) z niecierpliwością czekają na ten moment. W kontekście prezentów chciałabym zwrócić uwagę na pewną istotną kwestię. Obdarowywanie siebie nawzajem to doskonała możliwość, by okazać sobie miłość, bliskość czy zainteresowanie. Czasami jednak idziemy w stronę straszenia dzieci, że jak będą niegrzeczne, to nie dostaną prezentów, co najwyżej rózgę. Obdarowywanie przestaje być czymś spontanicznym i bezinteresownym. Robimy z tego transakcję wymienną: „jak ty mi coś dasz [będziesz grzeczny], to ja wtedy też ci coś dam”. Pokazujemy dziecku, że na prezent od kogoś bliskiego trzeba sobie „zasłużyć” czy „zapracować”. Zniekształcamy w ten sposób ideę obdarowywania się nawzajem, w której przecież chodzi o bezinteresowną chęć sprawienia komuś przyjemności, okazania pozytywnych uczuć.
Mam wrażenie, że dla większości z rodziców koncepcja bezinteresownego obdarowywania jest bliska, ale czasami – w sytuacji napięcia albo na przykład bezradności – wymyka się z ust „Mikołaj przychodzi tylko do grzecznych dzieci” czy inny tego typu komunikat. Czasami jest on bezrefleksyjny, automatyczny, znany dobrze z własnego dzieciństwa. Jeśli Tobie także zdarza się coś takiego, zachęcam do przyjęcia odwróconej perspektywy: jak byś się czuł albo czuła, gdyby Twój partner/partnerka powiedział(a) Ci: „jeśli jeszcze raz się tak zachowasz, chyba nici z prezentu gwiazdkowego! Prezenty są dla grzecznych mężów/żon”. Brzmi kuriozalnie, prawda? Naszym parterom czy przyjaciołom tak nie mówimy (mimo że czasami ich zachowanie również może być dla nas trudne), dlaczego więc mówimy tak dzieciom? Czy na pewno warto je tak straszyć i wykorzystywać do tego temat prezentów? Czy sami chcielibyśmy słyszeć podobne sformułowania z ust naszych bliskich?
Kryzysy w rodzinie
Święta w założeniu to czas bycia z bliskimi, radości, spokoju, przyjemności. Jednak nie zawsze tak jest. Czasami w rodzinie zdarza się kryzys – to może być na przykład żałoba po odejściu bliskiej osoby, choroba, rozwód czy utrata pracy i ciężka sytuacja materialna. W takich momentach trudno jest zakładać, że to będą radosne Święta. To, co jest ważne, to pozwolenie sobie na przeżywanie różnych emocji, które mogą nam towarzyszyć – także tych trudnych, jak: smutek, żal, złość, rozpacz, bezradność. Niezagłuszanie ich popadaniem w wir obowiązków, przygotowań czy kolejną lampką czerwonego wina do kolacji. Wyjście ze schematu szczęśliwych Świąt i dopuszczenie do głosu prawdziwych uczuć, które być może mają się nijak do typowego świątecznego obrazka, ale jednak są autentyczne i mają prawo być przeżyte.
Istotną kwestią może być także poszukanie dla siebie wsparcia: wśród rodziny, przyjaciół, a być może udanie się po profesjonalną pomoc. Warto pamiętać również, że jeśli w rodzinie dzieje się coś trudnego, to dzieci także w tym uczestniczą i mogą doświadczać w związku daną sytuacją różnych uczuć, w głowie mogą kłębić im się rozmaite myśli. Nawet jeśli dziecko jest małe i nie potrafi nazwać tego, co się z nim dzieje, czuje, że w domu jest inaczej, wyczuwa napiętą atmosferę wśród dorosłych i może to na swój sposób przeżywać. Dzieci także potrzebują otrzymać wsparcie od swoich bliskich, potrzebują móc się wypłakać, wygadać czy wyżalić. Mogą tego potrzebować akurat w Święta i warto dać im na to przestrzeń.
Sprawdź też:
- Złość przy świątecznym stole [WEBINARIUM]
- Smutek – co chce nam powiedzieć? [WEBINARIUM]
- Emocje w rodzinie – wstęp do cyklu o emocjach [WEBINARIUM]
- Jak rozmawiać z dzieckiem o emocjach?
- Książki o emocjach dla dzieci
- Emocje w procesie uczenia się: Jak emocje wpływają na naukę?
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam drodzy Czytelnicy spędzenia ich w zgodzie ze sobą – swoimi potrzebami i uczuciami; z uważnością także na potrzeby i uczucia Waszych bliskich.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy