Wszyscy wiemy, że ruch na świeżym powietrzu jest ważny dla zdrowia nas wszystkich – dla dzieci i dla dorosłych. Mówią to zarówno interniści i pediatrzy, którzy coraz częściej w ramach codziennych zaleceń wypisują tzw. “zielone recepty”, jak i psychologowie i terapeuci. Dodatkowo, dzieci, by dobrze się rozwijać i budować odporność, powinny przebywać na dworze przynajmniej godzinę dziennie – mówiła o tym ostatnio w podcaście Dobranocka dla rodziców lek. pediatrii Ewa Miśko-Wąsowska (koniecznie posłuchajcie)!
Jak zachęcić dzieci (i siebie) do wyjścia na dwór?
Zwłaszcza teraz, jesienią i zimą, kiedy nie zawsze jest ciepło i słonecznie? Jak się zmotywować do wyjścia? Oto 5 sposobów, przygotowanych i sprawdzonych przez Karolinę Szymańską (OurLittleAdventures) i jej rodzinę.
1. Nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrane ubranie
Po pierwsze, do wyjścia na dwór trzeba się dobrze przygotować. Zawsze dostosowujemy nasze ubranie do pogody za oknem. Jeśli tego nie zrobimy i kilka razy albo przemokniemy i zmarzniemy, albo się przegrzejemy, to nawet nasz największy początkowy entuzjazm do codziennego przebywania z dziećmi na dworze szybko opadnie.
Jak się ubrać na dwór? Kluczem są warstwy, czyli ubranie się na cebulkę. Pierwsza warstwa, która bezpośrednio dotyka skóry, powinna być oddychająca. Zwróćcie uwagę na rodzaj materiału, z którego zrobione są ubrania. Zamiast bawełny i syntetyków, wybierzcie wełnę termoaktywną merino, która nie tylko odprowadza wilgoć na zewnątrz, tym samym nie doprowadzając do przegrzenia organizmu, ale też będzie utrzymywała komfort termiczny.
Druga warstwa to warstwa docieplająca. Zakładamy ją, kiedy jest chłodniej, zdejmujemy, kiedy jest za ciepło, np. w trakcie biegania, zabawy na placu zabaw. W ten sposób jesteśmy w stanie regulować komfort termiczny dziecka – ani go nie wyziębimy, ani nie przegrzejemy.
Trzecia, ostatnia warstwa to coś odpornego na wiatr i deszcz. Sprawdzajcie parametry kupowanych ubrań. Czasem jest tak, że kurtka ma w nazwie “przeciwdeszczowa” a okazuje się, że ochroni nas jedynie przed mżawką.
Warto tu zainwestować w dobrej jakości “oddychające” kurki, spodnie i kalosze. I wcale nie trzeba kupować nowych. Nasz patent to kupowanie na wyprzedażach, poza sezonem (w wakacje często jest wyprzedaż zeszłorocznej kolekcji), drugi obieg, second handy.
A kiedy jest zimno, mokro i wszędzie jest mnóstwo kałuż, sprawdzają się także wodoszczelne kombinezony i wodery – dzięki temu dzieciaki mogą ślizgać się, siedzieć na mokrym piasku czy zjeżdżać na pupie z górki. Zobaczycie, że dzieci same będą prosić o wyjście na dwór. 🙂
Ważne! Zainwestujcie w dobrej jakości ubranie outdoorowe także dla siebie. Zobaczycie, że zmieni to Wasze podejście do bycia na dworze o 180 stopni.
2. Ruch na świeżym powietrzu
Bądźcie cały czas w ruchu. Serio, serio! Kiedy się ruszamy, jest nam po prostu cieplej. Podczas gdy dzieciom nie trzeba z reguły o tym przypominać, bo ruch mają w swojej naturze, to nam, rodzicom, już tak. Przypomnijcie sobie sytuację, kiedy jesienią siedzicie na ławce przy placu zabaw a dzieci biegają, skaczą i wspinają się na drabinki. Nam robi się coraz chłodniej, myślimy o powrocie do domu. A dzieci… przybiegają do nas, chcąc zdjąć kurtkę czy czapkę, bo im za gorąco.
Dlatego ruszajcie się razem z dziećmi. U nas sprawdza się jazda na rowerze, chodzenie po górach, spacery z psem w lesie. Czasem nawet robię tak, że podczas zabawy dzieci na placu zabaw, biegam sobie obok albo robię jakieś ćwiczenia. Korzystamy na tym wszyscy.
3. Coś ciepłego do bidonu, przekąski do lunchboxa
Jesienią i zimą (choć u nas to działa przez okrągły rok, niezależnie od pogody) zawsze zabieramy na dwór coś ciepłego do picia i jakieś małe przekąski. Dzięki temu zawsze można napełnić brzuszki i nie trzeba od razu wracać do domu, jak tylko dzieci zrobią się głodne (nasze są głodne niemal non-stop).
Poza tym miło jest się razem rozgrzać ciepłą herbatą z sokiem malinowym, zjeść garść orzechów, czy przegryźć jakąś niedużą kanapkę. W ten sposób budujemy dzieciom dobre wspomnienia z bycia razem na dworze.
4. Zbuduj sobie outdoorową wioskę
Sama wiem, że ciężko jest czasem znaleźć motywację do wyjścia na dwór. Zwłaszcza jak w domu czekają na nas jeszcze inne obowiązki: góra prania do ogarnięcia, kolacja do zrobienia, naczynia do zmywania i odpisanie na 10 zaległych maili. O wiele łatwiej jest włączyć wtedy dzieciom bajkę lub dać im tablet do grania. Wiem to.
Dlatego też warto znaleźć sobie inne rodziny z dziećmi, z którymi codzienny ruch na świeżym powietrzu będzie łatwiejszy. Można wtedy umawiać się na wspólne wyjścia albo wymieniać się opieką nad dziećmi na dworze. U nas sprawdza się to znakomicie. Raz my zabieramy dzieciaki na plac zabaw czy do parku, innym razem nasi przyjaciele biorą je do swojego ogrodu (czy teraz z Tajlandii na basen lub nad morze). A czasem wszyscy razem wspólnie spędzamy czas.
5. Wpisz wyjście na dwór do rodzinnego kalendarza
Jeśli nie jesteśmy jeszcze wprawieni w codzienne aktywności na dworze, warto je na początek wpisać do kalendarza. Zaplanujmy, co będziemy robili. Pomyślmy o tym z wyprzedzeniem, znajdźmy na to czas.
Szybko się okaże się, że znalezienie w ciągu dnia przynajmniej jednej godziny na bycie na dworze nie jest takie trudne. Czasem będzie to rezygnacja z dłuższego oglądania bajek, innym razem z dodatkowych zajęć, które… być może wcale nie są takie ważne (posłuchajcie mojej rozmowy z Jowitą Michalską, badaczką kompetencji przyszłości).
Outdoorowe nawyki
Znajdźcie w tym wszystkim swój własny balans. Doskonale wiem, że czasem wyjście na dwór nie będzie możliwe. Czasem będzie to tylko 30 minut. A czasem spędzicie na dworze 4 godziny. Życie, zwłaszcza z dziećmi, z reguły nie da się wpisać w tabelkę Exela. Nie wszystko jest też “kwestią organizacji”.
Każda rodzina może jednak ustawić swoje swoje priorytety. Wspólnie stwierdzić, że robienie jednej rzeczy jest ważniejsze od innej. Czasem będą odstępstwa od reguły, wiadomo. Ważne jest jednak to, w tyle głowy mamy swój outdoorowy rytm, budując tym samym naszą rodzinną rutynę, nasze outdoorowe nawyki.
I… na koniec, jeszcze jeden mały tip.
Spróbujcie sprawić, by powrót do domu z takich outdoorowych aktywności kojarzył się z czymś supermiłym (jak ta malinowa herbatka, kiedy zrobi nam się zimno na dworze). U nas sprawdza się na przykład położenie na kaloryferze ciepłych skarpetek czy kocyka. Po przyjściu z zimnego dworu, dzieciaki mogą się do nich przytulić i ogrzać.
Zanim znowu wpadniecie w wir domowych obowiązków, usiądźcie na kilka minut z dziećmi, przytulcie się, pogadajcie o tym, co robiliście na dworze. Budujcie dobre wspomnienia związane z wyjściem i powrotem. Zobaczycie, że szybko Wam to zaprocentuje.
O Autorce:
Karolina Szymańska – autorka podcastu Dobranocka dla rodziców, założycielka bloga OurLittleAdventures.pl dla aktywnych rodziców, filolożka, socjolożka, badaczka wpływu natury na człowieka, mama trójki dzieci: 9-letniej Marianki, 7-letniego Jaśka i 4-letniej Basi. Od roku mieszka z całą rodziną i psem na tajskiej wyspie Koh Lanta.