Język angielski nie zawsze wyglądał tak, jak dzisiaj. Wiele osób może się zdziwić, kiedy zobaczy XVI-wieczną angielszczyznę. Zupełnie nie przypomina ona bowiem języka, jakim mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa posługują się dzisiaj. Co takiego się zmieniło, co było źródłem zmian? Historia języka angielskiego jest pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Angielski, a może jednak germański?
Na samym początku warto przypomnieć, że język angielski należy do rodziny języków germańskich. Dzisiaj podobieństwo do niemieckiego czy innych języków z tej grupy nie jest już tak widoczne jak kiedyś, natomiast angielski i niemiecki są znacznie bliżej siebie, niż mogłoby się na początku wydawać. Przede wszystkim historia angielskiego wiąże się z trzema okresami:
-
- staroangielskim – ok. 450-1100
- średnioangielskim – 1100-1500
- nowoangielskim – od roku 1500
Tak zwany “modern English” zaczyna się kształtować dopiero od XVI wieku, natomiast zmiany, jakie zaszły do dzisiaj w tym języku są bardzo znaczące. XVI wiek można więc uznać za okres przejściowy między staroangielskim, a nowoangielskim. Dzisiaj czytając tekst napisany w XVI wieku, niejeden rodowity Brytyjczyk miałby problem z jego zrozumieniem.. Nie ma w tym jednak nic aż tak bardzo dziwnego – wielu Polaków również miałoby problemy ze zrozumieniem niejednego zdania z XVI-wiecznej polszczyzny, choć różnice nie są aż tak wielkie jak w przypadku angielskiego. To tylko pokazuje, jak “żywym” i podlegającym dynamicznym przemianom jest język!
Podstawowe różnice: historia języka angielskiego
Różnice między współczesnym językiem angielskim a jego odmianą XVI-wieczną dotyczą przede wszystkim wymowy i zapisu. Przede wszystkim doszło do przedziwnej zmiany, którą notuje się na przestrzeni lat 1350-1600, określanej mianem wielkiej przesuwki samogłoskowej. Tzw. długie samogłoski zostały ściągnięte, a nieakcentowane samogłoski na końcu wyrazów po prostu zniknęły w wymowie. Co zabawne, zmianom tym nie towarzyszyły jednak zmiany w pisowni. Efekt? Dzisiaj słowo „clean” wymawiamy przez /i:/ a nie jak kiedyś przez /æ:/. Podobnie jest w słowie „meet”, które dzisiaj wymawiamy przez krótkie /i/. W słowie „bite” /e/ pozostaje nieme/. W słowie „house” długie /u:/ zastąpiono w wymowie /ɑʊ/. Ta XV-XVI-wieczna zmiana tłumaczy, dlatego tak wiele obcokrajowców ma problem z właściwą wymową wielu słów. Nie są oni bowiem świadomi, że zapis ortograficzny nie odpowiada zupełnie realizacji fonetycznej tych dźwięków. Jednocześnie wiele słów, podobnych tu przytoczonym, stanowi szczególny sygnał przeszłości, relikt języka, którego od dawna się już nie używa (a właściwie form, z których się nie korzysta).
Dawny angielski alfabet różnił się znacznie od współczesnego. Najpierw był alfabet runiczny, potem zastąpiono go łaciną, ale jeszcze długo nie było w nim takich znaków jak: j czy w, natomiast u i v stosowano zamiennie. K, q i z pojawiały się rzadko, właściwie okazjonalnie. Przed czasem reform, o których mowa była wyżej, ortografia za to była bardziej poukładana. Nieme litery, tak charakterystyczne dla współczesnego angielskiego, zaczęły się pojawiać dopiero w ok. XV-XVII wieku. To jeden z kluczowych momentów historii języka angielskiego.
Jak wyglądała angielszczyzna w XVI wieku?
Bardzo ciekawie prezentowała się kwestia deklinacji przez liczby, rodzaje i przypadki. Liczby były… trzy, a nie dwie. Oprócz tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, a więc liczby pojedynczej i mnogiej, występowała także tzw. liczba podwójna. Rodzaje były – tak jak w polszczyźnie – trzy: męski, żeński i nijaki. Rodzaj nie był jednak oparty na płci realnej, naturalnej, nie zawsze był też widoczny w morfologii (budowie słowa), w wielu przypadkach była to więc wyłącznie kwestia tradycji. W języku XVI wieku “żona” była na przykład rodzaju nijakiego, a “kobieta” (wifmann) męskiego.
Przypadków zaś było pięć:
-
- mianownik,
- dopełniacz,
- celownik,
- biernik,
- narzędnik.
Nie było więc miejscownika oraz wołacza. Często formy narzędnika i celownika prezentowały się tak samo, natomiast w przypadku przymiotników i zaimków takiej rozbieżności nie było.
Bardzo ciekawie przedstawia się także kwestia samej deklinacji. Istniał bowiem podział deklinacji na mocną i słabą. Deklinacji podlegały tzw. przedimki (ten, ta, to) oraz zaimki osobowe łączące się z rzeczownikami. Podobnie było w przypadku przymiotników, które również miały odmianę słabą i mocną. Jeśli przymiotnik miał określnik, odmieniano go według odmiany słabej, jeśli go nie było – według mocnej. To jednak nadal nie wszystko.
Funkcjonował przedziwny podział rzeczowników na długo- i krótkookresowe, a to… tak, dobrze myślicie, przekładało się na kwestie odmiany. Prawidłowe poruszanie się po odmianach poszczególnych części mowy było więc naprawdę bardzo wymagające. Pomyślcie o tym za każdym razem, kiedy współczesny angielski z tą jego maksymalnie uproszczoną odmianą, wydaje się zbyt trudny…
Myślicie, że może choć z czasownikami było prościej? Nic z tego. Odmiana na mocne i słabe, do tego odmiana w czasie przeszłym przez 7 różnych odmian warunkujących zmianę samogłoski z tematu (tzw. “ablaut”). Czasowniki słabe odmieniane za pomocą końcówek. Uwierzcie, można było się pogubić. Czasowniki odmieniano przez przez osoby, liczbę, rodzaj, tryb i czas, z czego każda odmiana miała oczywiście swoje końcówki.
Uff – kto by pomyślał, że historia języka angielskiego może być aż tak ciekawa? 🙂
Zdjęcie: Dominika Gregušová | Pexels