Na stronie https://oficjalny-test-iq.com/ pod zdjęciem uśmiechniętej Madonny przeczytamy: „Mając IQ szacowany na 140 Madonna plasuje się w tej samej randze co Hillary Clinton: czy można więc wywnioskować, że Madonna sprawdziłaby się w polityce?”.
Pewnie bardzo byście chcieli sprawdzić, jak Wy plasujecie się na skali IQ i czy Wasz iloraz inteligencji jest wyższy niż Madonny☺ Proszę bardzo – oto kilka przykładowych pytań z powyższej strony internetowej.
Pytanie1/30: Który wyraz nie pasuje do reszty (pod względem znaczenia)?
-
- Układać
- Dusić
- Gotować na wolnym ogniu
- Przyrumienić
Pytanie 7/30: Której kostki domina brakuje?
Pytanie 10/30: Który rysunek stanowi kolejny element w serii?
Pytanie 13/30: Piekarz to mąka, a murarz to?
-
- Cement
- Dźwig
- Kielnia
- Taczka
Jak Wam poszło? Potrzebujecie odpowiedzi? ☺ A Wasze dzieci?
Dla mnie dużo ciekawsze będzie odpowiedzieć sobie na te pytania:
– jakich dziedzin dotyczą pytania w teście IQ? Kompetencji językowych, logicznego myślenia, ogólnej wiedzy, pamięci, kompetencji społecznych, umiejętności uczenia się, elastyczności emocjonalnej, empatii?
– na czym opiera się test? Czego się dowiemy po otrzymaniu wyniku? Czy wynik testu przekłada się na życiowy sukces, daje wskazówki do dalszej pracy, daje konstruktywną informację zwrotną?
– jak formułowane są pytania? Jakiego rodzaju są to pytania – otwarte, zamknięte, jednokrotnego czy wielokrotnego wyboru?
– co trzeba umieć, aby test wykonać? Czy wyobrażasz sobie, że ktoś genialny w jakiejś dziedzinie nie będzie potrafił wykonać sporych części testu? Czy to oznacza, że nie jest inteligentny?
Odpowiedzi na te pytania uświadamiają mi, że zupełnie nie rozumiem, co w tym teście mierzymy i w jakim celu. Pytania dotyczą głównie logicznych zagadek i werbalnych umiejętności. Uczeń szkoły podstawowej będzie w stanie pewnie część z nich wykonać lepiej niż dorosły, który na co dzień nie rozwiązuje krzyżówek czy łamigłówek. Pytania są wyłącznie zamknięte, nie dają możliwości kreatywnego rozwiązania. Po otrzymaniu wyniku dostajemy wyłącznie liczbę, którą możemy jedynie porównać do “osiągnięć” innych osób. Właściwie sama definicja inteligencji jest już niemożliwa do stworzenia, a co dopiero sprawdzenie jej ilorazu. W takim razie, po co od wielu lat tego typu testy stosujemy?
Gdyby odpowiedź brzmiała: „Mierzymy, choć nie wiemy dokładnie po co, ale wiedza ta na pewno nie jest szkodliwa”, nie zaprzątałabym Wam głowy. Niestety, jak w przypadku wielu mitów psychoedukacyjnych np. o stylach uczenia się, także i ten mit ma negatywne skutki.
Czy warto mierzyć inteligencję i jakie są skutki testów IQ?
Po pierwsze, szufladkowanie „lepsi” – „gorsi”. Niestety kilka cyferek może mieć i często ma skutek taki, że uważamy tych, którzy mają niższe wyniki za gorszych od nas, mniej utalentowanych czy gorzej radzących sobie w życiu. Uczniowie raz określeni jako mało inteligentni mają dużo mniejsze szanse rozwoju niż pozostali. Udowadnia to Joshua Aronson w badaniu, którego wyniki wskazują na to, że osiągnięcia akademickie studentów przekonanych o możliwości rozwoju inteligencji są znacznie wyższe niż tych, którzy uważają, że inteligencja jest cechą stałą i zależną wyłącznie od genów.
Po drugie, ponieważ nie da się stworzyć testów mierzących to samo w ten sam sposób odpowiednio dla każdej kultury, część społeczeństw będzie w nich wypadała liczbowo gorzej niż pozostałe. Od tego tylko krok do traktowania mniejszości narodowych jako „gorsze”. Myślicie, że to nie dotyczy tak w miarę jednolitego kulturowo kraju jak Polska? Przeczytajcie, co na ten temat pisze Tomasz Garstka w książce „Psychopedagogiczne mity. Jak zachować naukowy sceptycyzm w edukacji i wychowaniu”: „W Polsce nie myśli się, że Romowie mogą inaczej pojmować inteligencję, a w Stanach Zjednoczonych dopiero od niedawna dostrzega się, że inaczej rozumieją ją ‘rdzenni Amerykanie’ (…) Drugi problem to kariera edukacyjna i zawodowa w społeczeństwie, które wyraźnie ceni i promuje pewne rodzaje talentów i umiejętności”. Sam zarzut tendencyjności testów został odrzucony, jednak sami przyznajcie – łatwiej korzystać z takich danych, jeśli ma się inklinacje ku dyskryminacji.
Po trzecie, a dla mnie osobiście najważniejsze, tego typu testy kładą ogromny nacisk na to, co jest jedynie wycinkiem złożoności wiedzy i umiejętności człowieka. Testy IQ mierzą głównie kompetencje logiczno-werbalne, co może sprawić, że ulegniemy „złudzeniu, że o uczniu w szkole albo o własnym dziecku (i jego przyszłości zawodowej i osobistej) wszystko powie wynik uzyskany w teście inteligencji lub osiągnięcia szkolne” (T. Garstka).
Co decyduje o sukcesach zawodowych i osobistych?
W kwestii talent versus ciężka praca, już dawno wygrała samodyscyplina i odpowiednio włożony wysiłek. O szczęściu, powodzeniu, sukcesach zawodowych czy osobistych decydują również i to w ogromnym stopniu kompetencje społeczno-emocjonalne. Co ważne, niezależnie od tego, na ile poziom inteligencji emocjonalno-społecznej przewiduje sukcesy akademickie czy zawodowe, rozumienie emocji swoich i innych ludzi, zdolność współodczuwania czy samodyscyplina znacznie podwyższają jakość życia – zapewniają nam większą satysfakcję, spokój czy szeroko rozumiane szczęście.
Postaw na kompetencje społeczno-emocjonalne
Niezależnie od tego, czy się ze mną zgadzacie czy nie, proponuję Wam spojrzeć na kompetencje społeczne z większą dozą sympatii. Podlegają one rozwojowi tak samo jak inteligencja logiczna i mają kilka składników, na które mamy wpływ i które możemy naszych pociechach zaszczepiać. Poniżej przedstawiam kilka przydatnych umiejętności społeczno-emocjonalnych wraz ze wskazówkami, jak je rozwijać – korzystajcie śmiało!
-
- świadomość własnego stanu emocjonalnego – pytaj dziecko, jak się czuje podrzucając mu słowa do wyboru albo np. porównania do pogody czy postaci ze znanych Wam bajek, proś o określenie, jak silne jest to uczucie np. poprzez określenie na skali od 1 do 10. Im szerszy zasób słownika emocjonalnego, tym więcej zrozumienia dla swoich stanów i bardziej efektywna współpraca z innymi. Jeśli potrzebujesz zgłębić ten temat, polecam fascynującą popularnonaukową książkę Lisy Barrett „Jak powstają emocje”, a szczególnie rozdział 7 – „Emocje jako rzeczywistość społeczna”;
-
- rozpoznawanie stanów emocjonalnych innych ludzi oraz empatia – możesz zadać pytanie o to, co mogą czuć ludzie w danych sytuacjach, dlaczego, jak mogą sobie z tym poradzić, odgrywanie scenek, kiedy wydarza się coś silnie nacechowanego emocjonalnie;
-
- radzenie sobie z emocjami – świadomość tego, co mi służy, kiedy czuję silne emocje, poszukiwanie nowych sposobów radzenia sobie z różnymi emocjami np. sport, głębokie oddechy, taniec, rozmowa z kolegą lub koleżanką, układanie puzzli, wypłakanie się itd.;
-
- akceptacja uczuć – bez potrzeby tłumienia ich, zaprzeczania im czy ucieczki od nich; pozwól dziecku czuć jak się czuje, okazuj zrozumienie, nie zaprzeczaj uczuciom, nie przyspieszaj mówiąc np. ‘no już nie płacz’ albo ‘dziewczynki się nie złoszczą’, zauważaj, że uczucia przychodzą i odchodzą;
-
- dbanie o higienę psychiczną – sen, ruch, odżywianie, przerwy w nauce, czas na odpoczynek, kontakty społeczne.
Mam nadzieję, że choć trochę przekonałam Was do kompetencji społeczno-emocjonalnych, a szczególnie odwiodłam od trzymania się kurczowo mierzenia inteligencji za pomocą testów IQ. Życzę Wam szerokich horyzontów myślowych i wielu inspiracji w relacji z dziećmi! 🙂
Autorka: Beata Wysocka, metodyczka główna Early Stage
Zdjęcie: Andrea Piacquadio | Pexels