„Musisz być bardziej konsekwentny”, „Dziecko potrzebuje konsekwencji”, „To kwestia braku konsekwencji” – tego typu komentarze rodzice często słyszą od znajomych, rodziny, nauczycieli, specjalistów czy innych rodziców. Czasami sami do siebie tak mówimy. Wydawać by się mogło, że bycie konsekwentnym to jedna z kluczowych kompetencji rodzica. Czy aby na pewno tak jest?
Blaski i cienie konsekwencji
Na początku chciałabym spojrzeć na kwestię bycia konsekwentnym nieco szerzej, wychodząc poza kontekst rodzicielstwa. O tym, jak ważna jest dla ludzi konsekwencja i jak bardzo ją sobie cenimy pisał m.in. Robert Cialdini, psycholog społeczny, w swojej głośnej książce „Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka”. Na łamach książki przytaczał on liczne badania potwierdzające, że niekonsekwencję powszechnie uważa się za cechę negatywną. Człowiek, który postępuje niekonsekwentnie spostrzegany jest jako zagubiony, niepewny, a nawet niezrównoważony psychicznie. Konsekwencja natomiast kojarzy nam się z siłą charakteru i intelektu. Wiążemy ją z logiką, racjonalnością i uczciwością. Jak podsumowuje sam Cialdini „zgodność i konsekwencja są w naszej kulturze wysoko cenione”. Nie sposób zaprzeczyć, że bycie konsekwentnym ma swoje zalety – dzięki temu potrafimy kończyć podjęte działania, jesteśmy postrzegani (przez innych i przez siebie) za racjonalnych i godnych zaufania. Konsekwencja ułatwia nam także codzienne działania, oszczędzając czas i wysiłek – nie musimy cały czas zastanawiać się nad daną kwestią – wystarczy, że raz się określimy, a później możemy już tylko konsekwentnie trwać przy swoim stanowisku. Jest to niezwykle wygodne i kuszące, ale może też przysporzyć nam kłopotów. Czasami konsekwencja przeradza się w automatyzm – przestajemy zastanawiać się nad daną sytuacją, nad tym, jak się w związku z czymś czujemy, jakie są plusy i minusy danej kwestii, czego tak naprawdę chcemy, a w zamian za to zamykamy się w fortecy sztywnej konsekwencji. Jest tam bezpiecznie, na pozór komfortowo, a jednak za pobyt w fortecy płacimy też pewną cenę – odcinamy się od nowych, napływających do nas informacji i argumentów, a także od tego, co się dzieje w naszym wnętrzu w związku z daną sprawą. Skupiamy się na byciu konsekwentnym, a mniej uwagi zwracamy na okoliczności i ponowną ocenę sytuacji. Ponieważ nie bierzemy pod uwagę często ważnych informacji, możemy podjąć błędną decyzję lub uparcie trwać przy stanowisku, które nam już nie służy.
W niektórych sytuacjach bycie konsekwentnym może zwieść nas na manowce – także w kontekście relacji z dziećmi.
„Wymóg bycia konsekwentnym uważam za absurdalny. Oznacza on przecież, że nie pozwalasz innym wpływać na swoje działanie. Gdybyś była naprawdę konsekwentna, musiałabyś za pięć lat myśleć dokładnie to samo, co dziś. Nie można być konsekwentnym dla samej konsekwencji.” /Jesper Juul w rozmowie z Moniką Oien. Przestrzeń dla rodziny/
Chwila namysłu pomoże Ci stwierdzić, czy działasz w zgodzie ze sobą
To ostatnie zdanie z wypowiedzi Juula można potraktować jako zaproszenie do refleksji. Zamiast po raz kolejny włączać automat z napisem „konsekwencja”, możesz dać sobie chwilę do namysłu. Sprawdzić, dlaczego coś jest dla Ciebie ważne? Z jakich powodów Ci na tym zależy? A może dojdziesz do wniosku, że dana kwestia wcale nie jest aż tak istotna? Być może uznasz, że możesz przeformułować swoje cele/ odłożyć ich realizację? Sprawdź, jaka jest aktualnie sytuacja, jakie argumenty do Ciebie napływają, jak je odbierasz w tym momencie. Nie musisz bezrefleksyjnie zamykać się w fortecy konsekwencji. Możesz wyjrzeć na zewnątrz, rozejrzeć się, zapytać siebie, jak Ci jest z daną sprawą, zobaczyć perspektywę drugiej osoby, przeanalizować sytuację.
Dzieci bardzo często zapraszają rodziców do takich refleksji. Chcą poznać ich zdanie – to, co dla nich ważne, a z czego mogą zrezygnować. Nie po to, by „manipulować”, a po to by lepiej zrozumieć siebie, rodzica i to, jak działa świat.
Zastanów się, jakie potrzeby stoją za Twoją konsekwencją
To może być potrzeba bycia wziętym pod uwagę, szacunku, łatwości, bycia kompetentnym jako rodzic. A może potrzeba posiadania wpływu na to, co się dzieje? Gdy dowiesz się, jakie potrzeby pragniesz zaspokoić, łatwiej będzie Ci podjąć decyzję, czy konsekwencja jest najlepszą strategią na ich zaspokojenie. Pamiętaj, że jest to jedna z możliwych opcji, a nie jedyna słuszna droga, której wybór zawsze będzie Tobie (i Twojemu dziecku) służył.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: w domu panuje zasada, że posiłki są jedzone jedynie przy stole. Rodzice cenią sobie porządek. Lubią, kiedy chodząc po domu w skarpetkach nie martwią się, czy przypadkiem nie wdepną w okruszki po ciastkach czy nadgryziony kawałek pizzy. W pewną jesienną sobotę – taką, którą najchętniej spędziłoby się w domu pod kocem, ich ośmioletnia córka Kasia mówi z zapałem, że chciałaby zjeść śniadanie w łóżku, razem z rodzicami. Chce je przygotować samodzielnie i przynieść wszystkim do łóżka. Rodzice mogą automatycznie odrzucić prośbę Kasi, konsekwentnie trwając przy ustalonej zasadzie. Mogą także zastanowić się nad tą sytuacją z perspektywy „tu i teraz”, zadając sobie na przykład takie pytania: jak ja mam się z tą prośbą? Czy mam ochotę na śniadanie zjedzone dziś w łóżku? Jeśli upieram się przy wprowadzonej zasadzie, jaka potrzeba za tym stoi? Załóżmy, że w tej sytuacji jest to potrzeba ładu i porządku. Po chwili namysłu rodzice uznają, że mają nawet ochotę na śniadanie w łóżku. Co więcej, są ciekawi, jaki posiłek przygotuje Kasia. Mogą się więc zastanowić, w jaki sposób zaspokoić swoją potrzebę, a jednocześnie wyjść naprzeciw potrzebie Kasi. Trwanie dziś przy zasadzie zaspokoiłoby jedynie ich potrzebę, szukają więc innego rozwiązania. Ostatecznie umawiają się, że po posiłku Kasia pomoże im posprzątać łóżko i cały rozgardiasz, który się zrobi w związku z nietypowym śniadaniem.
Nie wpadaj w pułapkę szybkich odpowiedzi
Często towarzyszy nam przekonanie, że jako rodzice musimy znać odpowiedź na każde pytanie i to najlepiej od razu. A jak już się coś odpowiedziało, trzeba się tego trzymać. Trzeba być konsekwentnym… Później okazuje się, że trwamy przy wersji, która nie do końca nam odpowiada. Żeby uniknąć tej pułapki, daj sobie czas na odpowiedź i określenie własnego stanowiska. Wcale nie musisz wiedzieć od razu. Pobądź trochę z jakimś pomysłem, z jakąś myślą. Zobacz, jak Ci z nią jest. Możesz powiedzieć dziecku: „Słyszę, że to jest ważna dla Ciebie sprawa i chcesz poznać moje zdanie, a ja potrzebuję się nad tym zastanowić. Wróćmy do tego jutro”.
Czy zawsze musicie się ze sobą zgadzać?
W mojej pracy psychologa dziecięcego często spotykam się z twierdzeniem, że rodzice powinni być zgodni w swoich poglądach związanych z wychowywaniem dzieci i konsekwentnie się ich trzymać. Spotykam rodziców sfrustrowanych i zaniepokojonych tym, że nie udaje im się osiągnąć takiego celu: nie zgadzają się ze sobą w różnych kwestiach, bywa, że się kłócą o jakąś różnicę. Starają się wtedy, żeby chociaż dzieci nie widziały/ nie słyszały tych sprzeczek, więc czekają na przykład aż dzieci zasną. Bywa też tak, że jedno z rodziców rezygnuje ze swojego stanowiska. Tymczasem tam, gdzie mamy do czynienia z dwojgiem ludzi – z inną historią życia, unikalnymi doświadczeniami, różnymi zasobami i odrębnymi światopoglądami, tam nie sposób uniknąć różnicy zdań. Co więcej, jest ona nie tylko naturalna, ale wręcz rozwojowo pożądana – zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci. Takie różnice mogą prowadzić do wypracowywania twórczych rozwiązań, lepszego poznania siebie nawzajem, nauki trudnej sztuki dialogu i wypracowywania konsensusu. A czasami różnice mogą istnieć obok siebie: uznane i zaakceptowane. Nie zawsze osiągniemy konsensus i to też jest w porządku. Czasami rodzice się w jakiejś kwestii nie zgodzą, a później jedno z nich zmieni zdanie (będzie niekonsekwentne!) – tak też może być i dzieci na tym nie ucierpią. Dzieci wręcz skorzystają na tym, gdy będą mogły zobaczyć, jak dorośli konstruktywnie radzą sobie z różnicami między nimi. Czy potrafią ze sobą wtedy porozmawiać? Czy szanują się mimo innych poglądów? To dla dziecka jest ważniejsze niż sama zgodność i konsekwencja.
Konsekwencja w rodzicielstwie (i w życiu w ogóle) ma swoje zalety, ale nie jest lekiem dobrym na wszystko. Czasami warto się chwilę zastanowić i świadomie zdecydować, czy w tej konkretnej sytuacji będzie nam służyła, czy może będzie wręcz odwrotnie. Raz podjęta decyzja bardzo rzadko jest nieodwracalna. Masz prawo poddawać ją refleksji i zmienić zdanie, jeśli uznasz, że tak będzie lepiej dla Ciebie i dla Twojego dziecka.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy
Aby pogłębić temat zapraszamy do obejrzenia zapisu webinarium, w którym Ula Malko – psycholog dziecięcy z Bliskiego Miejsca, mówi o konsekwencjach w wychowaniu.