„Jak zmotywować dziecko do nauki?” – takie pytanie często pada z ust rodziców i nauczycieli dzieci w wieku szkolnym. Po wpisaniu go do popularnej wyszukiwarki internetowej, wyświetla się ponad 100 tysięcy rekordów. Pod tym pytaniem często ukrywa się obawa o to, że jeśli dorosły CZEGOŚ nie zrobi, to dziecko NIC nie będzie robiło (w sensie: nic pożytecznego) – nie będzie chciało nauczyć się niczego nowego, zdobyć jakiejś umiejętności czy doskonalić się w jakimś obszarze. Tak jakby dzieci z natury były leniwe i jedynie czekały na zachęty ze strony dorosłego, a w przeciwnym razie nie były zdolne do żadnego wysiłku…
Przenieśmy się teraz kilka lat wstecz, na plac zabaw wypełniony dziećmi w wieku przedszkolnym. Gdy się im przyjrzymy, odkryjemy pewną intrygującą rzecz – dzieci te cały czas się uczą! Poprzez zabawę odkrywają coraz to nowe reguły rządzące światem, poznają zasady obowiązujące w grupie, doskonalą swoją sprawność ruchową, koordynację, orientację w przestrzeni. Czy trzeba je do tego motywować? Obiecywać nagrody, straszyć karami?
Przychodzimy na świat zmotywowani do rozwoju i nauki. Jesteśmy wewnętrznie wyposażeni w coś, co można nazwać potrzebą rozwoju. Nie musimy dostawać nagród, żebyśmy chcieli wykonywać rzeczy, które są dla nas ważne (co więcej, nagrody mogą nas do tego skutecznie zniechęcić, ale o tym w dalszej części tekstu). Ze smutkiem zauważam, że czasami już 7 czy 8- latki, czyli dzieci na początku szkolnej drogi, są zniechęcone, sprawiają wrażenie, że im się „nie chce” uczyć, rozwijać. A przecież to te same dzieci, które kilka lat wcześniej z ogromnym zapałem uczyły się chodzić, poznawały otaczający świat…
Myślę więc, że warto zadać sobie pytanie nie o to, jak zmotywować dzieci do rozwoju, ale o to jak nie niszczyć ich wewnętrznej motywacji, jak ją wspierać, jak podsycać ogień, który każde dziecko ma w sobie.
10 złotych za piątkę z matmy?
Czy zdarzyło Ci się w ten sposób motywować dziecko? Chciałeś/aś je do czegoś zachęcić (np. przygotowania się do sprawdzianu z matematyki), więc zaproponowałeś/aś jakąś nagrodę – kilka ekstra złotych do kieszonkowego, lody, dodatkową godzinkę przed telewizorem. Domyślam się, że na tamten moment taka strategia mogła okazać się skuteczna; czy jednak sprawiła, że teraz Twoja pociecha chętniej uczy się matematyki? Prawdopodobnie nie… Dlaczego?
Już w latach 70. XX – wieku grupa amerykańskich naukowców przeprowadziła bardzo ciekawe badania, które dowiodły, że motywatory zewnętrzne (takie jak np. dodatkowe pieniądze) nie tylko na dłuższą metę nie zwiększają motywacji do działania, ale ją wręcz osłabiają! Badacze przez kilka dni obserwowali grupę przedszkolaków i wytypowali wśród nich te dzieci, które swój wolny czas, przeznaczony na swobodną zabawę, poświęcały rysowaniu. Następnie zaprojektowali eksperyment, by sprawdzić, jaki wpływ będzie miało nagradzanie tych dzieci za działalność, którą podejmowały z własnej woli i która sprawiała im radość. Dzieci zostały podzielone na trzy grupy. Pierwsza grupa składała się z dzieci „oczekujących nagrody” – przedszkolakom pokazano dyplom „dobrego zawodnika” – ozdobiony niebieską wstążką, z wypisanym imieniem dziecka i zapytano, czy chcą rysować, by tę nagrodę dostać. Druga grupa to dzieci „nieoczekujące nagrody”. Naukowcy po prostu zapytali je, czy chcą rysować. Jeśli dziecko podejmowało się rysowania, po wykonaniu swojej pracy plastycznej otrzymywało dyplom „dobrego zawodnika”. Trzecią była grupa „bez nagrody”. Badacze zapytali te dzieci, czy chcą coś narysować, ale ani nie obiecywali im dyplomu na początku, ani nie dawali im go na końcu. Po dwóch tygodniach od eksperymentu, podczas czasu na zabawę swobodną, nauczycielki rozłożyły na stolikach przybory do rysowania, a badacze z ukrycia obserwowali dzieci. Co się okazało? Dzieci, które wcześniej były w grupie „nieoczekującej nagrody” oraz te z grupy „bez nagrody” rysowały równie dużo i z taką samą przyjemnością jak przed eksperymentem. Natomiast dzieci z pierwszej grupy – te, które dostawały dyplom za rysowanie – były dużo mniej zainteresowane i spędziły dużo mniej czasu na rysowaniu.
Warto zauważyć, że to nie same nagrody tłumiły zainteresowanie dzieci rysowaniem – u dzieci z grupy „nieoczekującej nagrody” motywacja wewnętrzna nie zmalała i po dwóch tygodniach od eksperymentu rysowały one równie dużo i chętnie co przed nim. Tym, co miało negatywny wpływ na motywację wewnętrzną były nagrody warunkowe („jeśli zrobisz X, dostaniesz ode mnie Y”) – one odbierają dzieciom autonomię, a co za tym idzie, ucieka gdzieś przyjemność płynąca z działania – w końcu nie robię już czegoś, bo tego chcę; robię to, bo ktoś mi coś za to da. Na dłuższą metę odbiera to energię do działania i satysfakcję.
Jeśli nie dodatkowe kieszonkowe to co?
Tak jak wspomniałam – przychodzimy na świat zmotywowani do rozwoju i nauki. Mamy w sobie motywację wewnętrzną, która jest siłą napędową do działania, poznawania, eksperymentowania, uczenia się. Co wspiera ten rodzaj motywacji? Daniel Pink w książce „Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację” wymienia trzy aspekty, które składają się na motywację wewnętrzną.
Autonomia. Czyli dawanie możliwości dokonywania wyborów, przestrzeni na działanie zgodnie z własnym pomysłem, nienarzucanie sztywnych ram, rozwiązań i sposobów ich osiągania. Przeciwieństwem autonomii jest kontrola. Ta pierwsza prowadzi do zaangażowania, druga – do podporządkowania. Potrzeba autonomii jest ważną siłą napędową rozwoju, niezbędnym składnikiem motywacji wewnętrznej, warto więc dawać dziecku dużo sposobności, by mogła być zaspakajana. Twoja pociecha właśnie zaczyna uczyć się języka obcego albo gry na nowym instrumencie? Widzisz, jaką przyjemność jej to sprawia? Daj synowi czy córce swobodę w nauce; w miarę możliwości pozwól zdecydować, kiedy i jak będzie ćwiczył. Czy chodzi zatem, aby zupełnie „odpuścić” i zostawić dziecko samo sobie? Wręcz przeciwnie. Stwarzanie dziecku przestrzeni na wybór sposobu działania czy podejmowanie decyzji nie jest równoznaczne z brakiem zainteresowania. Pamiętaj, że Twoje dziecko potrzebuje rodzica, który okaże zaciekawienie jego aktywnością, będzie dostępny i wspierający.
Mistrzostwo. To pragnienie, by być coraz lepszym w czymś, co ma znaczenie. Żeby dziecko mogło doskonalić swoje umiejętności, zadania, które przed nim stoją nie mogą być ani za łatwe, ani za trudne. Kiedy dane wyzwanie przekracza jego możliwości, może ono reagować niepokojem lub wycofaniem. Jeśli zadanie jest zbyt proste, efektem jest nuda. Jeśli chcesz zaangażować w coś swoje dziecko, sprawdź, czy zadanie jakie masz dla niego, nie przekracza umiejętności Twojej pociechy lub nie jest za łatwe. Gdy Twoje dziecko zainteresuje się jakimś tematem, zachęcaj do mistrzostwa, pozwalając mu spędzać nad nim tyle czasu, ile tylko chce i potrzebuje. Niech drąży temat, eksperymentuje, ćwiczy. Okaż ciekawość i wyrozumiałość dla dziecięcej pasji; nie traktuj jej z politowaniem, nie umniejszaj jej wartości.
Cel, czyli odpowiedź na pytanie „po co?” coś robimy. Jak pisze Pink we wspomnianej przez mnie książce: „(…) Od momentu, gdy człowiek po raz pierwszy wpatrywał się w niebo, rozmyślał nad swoim miejscem we wszechświecie i próbował zrobić coś, co uczyni świat lepszym i co przetrwa dłużej niż on sam, byliśmy poszukiwaczami celu”. O ile łatwiej jest się w coś zaangażować, jeśli wiemy, czemu to ma służyć i jak nasze działanie przełoży się na szerszą całość. Dzieci nie różnią się w tym od dorosłych. Chcesz, by Twoja pociecha się w coś włączyła? Poza tym, że dasz jej autonomię i zadanie, które będzie rozwijające, wyjaśnij jaki jest sens tego, o co prosisz. Nie tylko zwiększysz tym motywację wewnętrzną dziecka, ale pokażesz mu, że Twoja rola nie ogranicza się jedynie do „wydawania poleceń”, że traktujesz dziecko z szacunkiem, po partnersku.
Check – lista. Jak wspierać motywację wewnętrzną dziecka?
1. Rezygnując lub mocno ograniczając motywowanie zewnętrzne (pochwały, nagrody, kary), które osłabia motywację wewnętrzną dziecka.
2. Zwracając uwagę na trzy składniki motywacji wewnętrznej – zastanawiając się, ile dziecko ma autonomii w działaniu; czy zadania, jakie przed nim stoją są ciekawe (z perspektywy dziecka), adekwatne do jego możliwości i pozwalają na doskonalenie się w czymś; czy dziecko wie, jaki jest ich sens i cel.
3. Ucząc się rozpoznawania potrzeb swojego dziecka, nazywając je, wspierając dziecko w ich zaspokajaniu. Dążenie do zaspokojenia ważnych potrzeb to olej napędowy motywacji wewnętrznej.
4. Dając dziecku sposobność do eksperymentowania, odkrywania, podążania za własną ciekawością.
5. Zapewniając dziecku poczucie bezpieczeństwa, bliskości, relacji. Można powiedzieć, że jest to baza do rozwoju; do tego, by dziecko miało przestrzeń na uczenie się.
6. Inspirując. Dzieci uczą się poprzez naśladowanie. Nie ma dla nich nic lepszego niż przykład idący ze strony rodzica. Jeśli jesteś osobą, która dba o własny rozwój i kieruje się w życiu motywacją wewnętrzną, Twoje dziecko w naturalny sposób będzie się od Ciebie tego uczyło.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy