Jako rodzic możesz czuć się bezsilny, kiedy Twoje dziecko odczuwa lęk, zwłaszcza gdy nie docierają do niego różne próby uspokojenia czy racjonalne tłumaczenia. Być może odczuwasz frustrację, złość, zniecierpliwienie albo martwisz się o to, jak Twoje dziecko poradzi sobie w przyszłości. Widzisz, jak lęk i zamartwianie się ograniczają jego potencjał i sprawiają, że czuje się nieszczęśliwe. Zastanawiasz się, jak pomóc dziecku i co jako rodzic możesz zrobić. Poniżej znajdziesz kilka wskazówek.
Strach? A może lęk?
Kiedy mówimy o tym, że dzieci mogą się bać różnych rzeczy, czasami wymiennie używamy pojęcia strachu lub lęku. Nie oznaczają one jednak tego samego. Strach jest to stan, który występuje w obliczu realnych zagrożeń, np.: ryzyka ugryzienia przez psa, porażenia prądem czy napaści. Strach to pierwotna emocja, taki nasz „wewnętrzny alarm bezpieczeństwa”, dzięki któremu możemy przewidywać różne potencjalnie groźne sytuacje oraz na nie reagować. Gdyby nie to, przechodzilibyśmy przez jezdnię nie oglądając się na boki, nie potrafiąc pływać skalalibyśmy na głęboką wodę. W niebezpiecznej sytuacji nie reagowalibyśmy walką, ucieczką, ukryciem się. Z kolei lęk występuje w kontekście zagrożeń niemających uzasadnienia w rzeczywistości, będących efektem wyobrażeń i myśli na temat danej sytuacji. Ktoś może na przykład odczuwać lęk przed jakąś chorobą, mimo, że wyniki badań ma dobre i nie ma żadnych medycznych powodów do niepokoju. Strach i lęk to naturalne stany, których wszyscy od czasu do czasu doświadczamy, dzieci także. Jednak niektóre dzieci boją się więcej i częściej – utrzymuje się u nich stan nasilonych i częstych lęków (nieproporcjonalnych do zagrożenia lub występujących przy braku realnego zagrożenia). Powodują one złe samopoczucie i unikanie różnych sytuacji, co z kolei wiąże się z traceniem okazji do nabywania różnorodnych doświadczeń i umiejętności.
Kiedy lęk jest rozwojowy?
Niektóre lęki są charakterystyczne i naturalne dla pewnego etapu w życiu dziecka. W okresie wczesnego dzieciństwa (do 3 roku życia) dzieci często obawiają się rozstania z opiekunem, obcych ludzi, głośnych dźwięków, nieoczekiwanych zmian w otoczeniu. Przedszkolaki odczuwają lęk przed ciemnością, duchami/ potworami, złymi ludźmi (złodziej, porywacz), niebezpiecznymi sytuacjami nagłaśnianymi medialnie (wypadek, wybuch, klęska żywiołowa), wizytą u lekarza/ dentysty, pozostawaniem samemu, zgubieniem się. Starsze dzieci (będące w okresie późnego dzieciństwa czy dojrzewania) mogą obawiać się porażki (np. w obszarze osiągnięć szkolnych), braku akceptacji ze strony rówieśników czy innych osób; może pojawić się też lęk przed śmiercią/ zranieniem. Ważne jest, by mieć świadomość, że takie lęki są rozwojowe i mają prawo się pojawić. Alarmujące może być, gdy lęk jest bardzo nasilony, znacząco ogranicza codzienne funkcjonowanie dziecka, powoduje u niego cierpienie psychiczne, obniża jakość życia dziecka.
Skąd bierze się lęk?
Lęk może mieć różne źródła, które ze sobą współwystępują. Można tu wymienić temperament, czyli naszą biologiczną podstawę, w którą jesteśmy wyposażani przychodząc na świat. Ogólnie mówiąc, temperament to sposób, w jaki odbieramy różne bodźce płynące ze świata i wchodzimy w interakcję z otoczeniem. Istnieje pewien typ temperamentu (określany jako „trudny”), który bardziej niż inne predysponuje do reagowania lękiem w różnych sytuacjach. Innym źródłem lęku mogą być różne ciężkie sytuacje życiowe (np. udział w wypadku, śmierć bliskiej osoby, doświadczenia związane z przemocą). Istotne też są geny – lękliwe dzieci często pochodzą z rodziny naznaczonej lękiem.
Jak wspierać dziecko, które się boi?
Okaż empatię i zrozumienie
Dziecko opowiada Ci o tym, że boi się iść do nowej szkoły. Ty wiesz, że to dobra szkoła, jesteś przekonany/a, że świetnie sobie poradzi, pozna nowych kolegów i koleżanki. Chcesz, żeby ono również w to uwierzyło, zaczynasz więc przekonywać swojego syna/ swoją córkę, że na pewno będzie fajnie. A dziecko reaguje albo złością, albo się wycofuje biernie kiwając głową, idąc do swojego pokoju lub zmieniając temat. O co tu chodzi? Najczęściej zamiast natychmiastowego pocieszania potrzebuje ono po prostu usłyszeć od Ciebie, że widzisz jego emocje, że starasz się zrozumieć, jak może się czuć w tej sytuacji, że przyjmujesz je z tym, co ono teraz przeżywa. Kiedy dziecko zostanie usłyszane z tym, co czuje, będzie gotowe, by przyjąć od Ciebie jakąś wskazówkę, pocieszenie, ale też by samemu poszukać rozwiązań. Czasami, poza nazwaniem emocji wystarczy po prostu dziecka wysłuchać. Carl Rogers, amerykański psycholog i psychoterapeuta humanistyczny tak mówił o niezwykłej mocy słuchania:
„Kiedy ktoś mnie słucha, mogę zobaczyć swój świat w całkiem nowym świetle i pójść dalej. To zdumiewające, jak na pozór nierozwiązywalne problemy nagle dają się rozwiązać, gdy ktoś cię słucha. I jako chaos – zdawałoby się nieuleczalny – osiąga względną klarowność, kiedy zostaniemy wysłuchani”.
Unikaj unikania
Dzieciom lękliwym trudno jest ocenić sytuację nie przez pryzmat zagrożenia, często ciężko im także przyjąć zapewnienia innych osób o tym, że sytuacja jest bezpieczna – w związku z tym decydują się na strategię unikania. Nie chodzi jednak o unikanie niebezpieczeństwa, co ma adaptacyjny charakter, a unikanie wszystkiego, co się z nim kojarzy. Taki sposób często prowadzi do jeszcze silniejszego niepokoju, umniejsza samoocenę i poczucie wpływu. Czasami rodzice, widząc duży niepokój dziecka spowodowany wizją zrobienia czegoś (np. pojechania na wycieczkę klasową) i chcąc uchronić je przed przeżywaniem dyskomfortu, mówią „dobrze, nie jedź na wycieczkę/ nie idź do kina/ nie musisz iść na urodziny” itp. Problem w tym, że idąc tą drogą dziecko umacnia się w uciekaniu od źródła lęku, lęk się pogłębia, a w międzyczasie dziecko traci dużo różnych życiowych okazji. Jak pisze Lawrence Cohen w swojej książce „Nie strach się bać”: „im więcej uników, tym węższy zasób życiowych doświadczeń”. Unikanie nie uczy dziecka, jak radzić sobie z różnymi wyzwaniami, jest raczej sposobem na podtrzymywanie stanu alarmu („tak, rzeczywiście bywanie na urodzinach to straszna sprawa, lepiej trzymać się od tego z daleka”).
Zastosuj metodę „małych kroczków”
Twoje dziecko boi się zostawać samo w domu? Nie serwuj mu zatem sytuacji, w której od razu ma zostać samo na kilka godzin. Twoja pociecha obawia się jechać na obóz z grupą innych dzieci? Nie wysyłaj syna czy córki od razu na 2- tygodniowy wypoczynek gdzieś daleko od domu. Żeby przezwyciężyć lęk, dziecko potrzebuje Twojego wsparcia i delikatności. Staraj się raczej zachęcać je do pokonywania lęku metodą „małych kroczków”, okazując mu przy tym zrozumienie i cierpliwość. Czasami, zanim dziecko przejdzie do działania (zostanie samo w domu, pojedzie na wycieczkę) może potrzebować czasu na oswajanie tematu „na sucho” – oglądanie zdjęć z wycieczek innych osób, rozmowę, wykonanie rysunku, przeczytanie inspirującej historii. Jeśli dziecko boi się zostawać samo w domu, zacznijcie od krótkich momentów, kiedy Ciebie nie ma (np. wychodzisz na 5 minut do sąsiadki po cukier, a drzwi zostawiasz lekko uchylone).
Bawcie się
Zabawa, kreatywność, fantazja i poczucie humoru to świetny zestaw do walki z nadmiarem lęku. Dzieci chętnie i często zupełnie spontanicznie sięgają po zabawę jako środek zaradczy na lęk. Czasami odgrywają rolę bohatera, który ratuje innych z kłopotów, innym razem budują super maszyny bojowe, szczelne fortece czy niezwyciężone statki i okręty, które w sposób symboliczny zapewnią im ochronę przed niebezpieczeństwem. Jeszcze w innej sytuacji odgrywają w zabawie sceny z życia, które dostarczyły im lęku i napięcia – na przykład dziecko, które jest chore i miało robione pobieranie krwi bawi się w lekarza, który pobiera krew maskotkom i lalkom. Spróbuj włączyć się w taką zabawę (może dasz sobie pobrać krew i będziesz w przerysowany sposób krzyczał/a z bólu i paniki?). Jeśli lęk paraliżuje Twoje dziecko i blokuje je przed rozpoczęciem zabawy, postaraj się sam/a ją zainicjować. Dziecko boi się wziąć udział w szkolnym przedstawieniu? Zaproponuj wspólną zabawę w teatrzyk, gdzie wcielisz się w rolę „najbardziej przestraszonego aktora na świecie”, który ma spektakl przed gromadką lalek. Zaproponuj synowi albo córce, był/a Twoim asystentem i pomógł ci przebrnąć przez ten mrożący krew w żyłach występ.
Nie strasz dziecka
Wielokrotnie widziałam taki obrazek: rodzic chce już iść z placu zabaw/ sklepu/ parku. Dziecko nie ma na to najmniejszej ochoty. Rodzic powtarza prośbę raz, drugi, trzeci… Brak reakcji. W końcu zdeterminowany swoją bezradnością rodzic dziecko mówiąc „OK, to ja idę i zostawiam cię tu. Pa, pa!” I macha dziecku na „pożegnanie” idąc od niego i jednocześnie spoglądając na nie przez ramię. Scena kończy się tym, że przestraszone dziecko, często z płaczem biegnie w stronę rodzica. Inny przykład: straszenie dziecka szkołą („zobaczysz, w szkole skończą się żarty”), chorobami („jak nie będziesz ładnie jadł, nabawisz się anemii”), wizją odrzucenia przez rówieśników („jak będziesz dalej obgryzać paznokcie, nikt się z tobą nie zaprzyjaźni”). Przykłady można mnożyć. Budowanie współpracy z dzieckiem poprzez straszenie go w dłuższej perspektywie nie przyniesie pozytywnych efektów – dzieci zazwyczaj bardzo szybko wyczuwają manipulację i się na nią uodparniają. „Bonusem”, jaki dziecko może w tej sytuacji otrzymać jest dodatkowy bagaż lęku, z którym może mu być trudno sobie poradzić.
Dzisiejszy wpis chciałabym zakończyć cytatem pochodzącym z książki „Rodzicielstwo przez zabawę” Lawrenca Cohena:
Nie chcemy, by nasze dziecko odczuwało lęk, więc mówimy mu „Nie ma się czego bać, przestań się mazać albo „Wcale nie musisz wchodzić do wody, jeśli się za bardzo boisz”. Odczuwanie strachu jest jednak zupełnie naturalne: to jedna z podstawowych ludzkich emocji, która jest na dodatek niezbędnym strażnikiem przetrwania jednostki i gatunku. Gazela, która dalej spokojnie skubie trawę, podczas gdy reszta stada ucieka, najprawdopodobniej padnie ofiarą lwa. Nasze zadanie polega na wsparciu dziecka w byciu odważnym, ale nie nieustraszonym. Pewnym się, lecz nie „twardym”. Odwaga wymaga zdolności do odczuwania strachu, w przeciwnym razie zmienia się w brawurę (…). My także musimy bezustannie pokonywać strach – w innym wypadku nigdy nie spróbowalibyśmy nowych rzeczy.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy