Czerpanie radości, przyjemności i satysfakcji z zabawy znają prawie wszyscy – każdy dorosły był kiedyś dzieckiem i poświęcał godziny na zabawę. Większość ludzi – bez względu na wiek – chętnie podejmuje zabawy w różnej formie, więc nie jest to aktywność stricte zarezerwowana dla dzieci, choć u dzieci potrzeba zabawy jest najsilniejsza. Co takiego ma w sobie zabawa, że jest tak atrakcyjna od najwcześniejszych do późnych lat życia? Co w niej tak ważnego, że ciągle – odkąd istnieje nasz gatunek – stanowi nieodłączny i konieczny element rozwoju?
Czym właściwie jest zabawa?
Ania ma 6 lat. Właśnie jest z rodzicami pierwszy raz w życiu nad morzem. Dziewczynka stoi na brzegu, z niepokojem obserwując morskie fale. Jej mama i starszy brat wbiegają entuzjastycznie do wody, ale Ania się waha. „Ania! Nie wygłupiaj się, woda jest cudowna! Chodź do nas, to świetna zabawa!” słyszy rozbawiony głos mamy. Dziewczynka z przestraszoną miną kiwa mamie przecząco na znak, że nie zamierza do nich dołączać.
Pola siedzi na rozgrzanym kamieniu i energicznie lepi „kotlety” z błota, szykując obiad. Część z nich zawija w duże liście łopianu, dzięki czemu w menu będą dostępne nie tylko klasyczne mielone, ale także gołąbki. Jej siostra w tym czasie przystraja „lalki” zrobione z młodych, niedojrzałych jeszcze kolb kukurydzy. To będzie uczta dla lalek z okazji zakończenia roku szkolnego. W powietrzu czuć podniosłą atmosferę, w końcu to ważna okazja. Dziewczynki są tak zaabsorbowane przygotowaniami, że nie słyszą, jak dziadek woła je na kolację.
Zabawa to aktywność spontaniczna, rozpoczynana z własnej woli, czasami nawet wbrew aktualnym oczekiwaniom otoczenia. Jest bezinteresowna, podejmowana po to, by się po prostu pobawić, bez nastawienia na osiągnięcie jakiegoś celu czy realizację zadania – to właśnie możliwość bawienia się i robienia czegoś po swojemu jest dla dziecka największym źródłem przyjemności, a nie osiągnięcie jakichś konkretnych efektów. Nie wyklucza to oczywiście faktu, że w „dorosłym rozumieniu” spontaniczna zabawa może uczyć dziecko wielu cennych umiejętności – jednak ich nabywanie nie jest tu priorytetem, a dzieje się niejako przy okazji.
Prawdziwa zabawa „pochłania” dziecko – czas przestaje dla niego istnieć, dziecko „przenosi się” do innego miejsca. Czasami dorosłym trudno porozumieć się z bawiącym się dzieckiem, gdyż jest ono tak wciągnięte „do swojego świata” zabawy i wyobraźni. Im prawdziwsza, bardziej kreatywna zabawa, tym trudniej dorosłym ją tak po prostu przerwać.
Zabawa ma także to do siebie, że w jej trakcie dziecko przeżywa różnorodne emocje i nie zawsze są to emocje wyłącznie pozytywne. Poza radością, ekscytacją, dumą czy nadzieją może pojawić się strach, złość, żal lub tęsknota. Dziecko czasami samo napędza sobie stracha w zabawie, wymyśla różne niebezpieczeństwa i trudności, by w bezpiecznej dla siebie sytuacji móc zmierzyć się z różnymi ważnymi wyzwaniami.
W przypadku wspomnianej na początku akapitu Ani o zabawie zatem mowy być nie może – dziewczynka nie przejawia chęci, by dobrowolnie dołączyć do brata i mamy w wodzie. Pola i jej siostra natomiast są w samym środku bardzo atrakcyjnej i wciągającej je zabawy.
Co daje dziecku zabawa?
Być może czasami, obserwując dziecko w trakcie zabawy, zadajesz sobie to pytanie. Zadają je sobie również naukowcy. Ciekawe badania przeprowadzone na szczurach pokazały, że zwierzęta niemogące się bawić w okresie, gdy aktywność związana z zabawą jest u nich najsilniejsza, jako dorosłe osobniki przejawiają mniejszą inicjatywę w kontaktach z innymi szczurami. Ponadto, nie posiadają sprawności unikania w stosunku do dominującego osobnika w stadzie i zdecydowanie częściej są atakowane. Badanie to uzmysławia, że zabawa – oprócz rozrywki – stanowi bardzo ważny i potrzebny trening przygotowujący do dorosłego życia w królestwie zwierząt. Gdy tego treningu brakuje, powstaje zagrożenie dla przetrwania gatunku. Z tych obserwacji badacze wyciągają także wnioski dotyczące ludzi i roli zabawy w ich życiu.
Poza wzbudzaniem przyjemności, zabawa pełni również wiele różnych funkcji – uczy, rozładowuje napięcie, wzmacnia więzi, rozwija. Zabawa jest jedną z najwcześniejszych aktywności, w których dziecko ma możliwość rozwijania swojej pomysłowości i kreatywności. Może wcielać w życie różne swoje pomysły, testować je i modyfikować, przez co nabywa poczucia wpływu, uczy się przewidywania i wyciągania wniosków.
W zabawie dziecko ma okazję odreagować różne, często trudne emocje. Gdy wciela się w jakąś postać, jednocześnie samo przeżywa związane z rolą sytuacje i emocje, dzięki czemu może nauczyć się, jak sobie z nimi radzić.
Ważną umiejętnością, którą dzieci mogą ćwiczyć w zabawie jest samokontrola. Gdy przyjrzysz się bliżej zabawom Twojego dziecka/ dzieci, zobaczysz, że rządzą się one określonymi regułami – to nie jest bezsensowna bieganina, jak to na pierwszy rzut oka może wyglądać – w dziecięcych zabawach są często bardzo precyzyjne zasady, fabuła, rekwizyty pełnią określoną funkcję, dzieci mają swoje role. Wchodząc w taką zabawę dziecko uczy się samoograniczania, podporządkowywania wymyślonym przez siebie regułom, panowania nad impulsami.
Zabawa grupowa daje przestrzeń do ćwiczenia umiejętności współpracy – z czasem dzieci orientują się, że aby zabawa mogła się udać, potrzebują ze sobą współpracować i każdy musi pełnić określone role na rzecz wspólnego celu. Jeśli dzieci bawią się „w sklep” to tylko współpracując ze sobą uda im się tę zabawę poprowadzić – ktoś musi być sprzedawcą, ktoś klientem, ktoś dostawcą towarów; muszą ustalić szereg różnych kwestii (co daje świetne pole do ćwiczenia się w sztuce negocjacji) i ich wspólnie przestrzegać.
Jak wspierać dziecięcą potrzebę zabawy?
Dzieci mają naturalną potrzebę, by się bawić, a przez to rozwijać. Potrzebują jedynie, by tworzyć im do tego optymalne warunki i nie chodzi tu o kupowanie mnóstwa nowych, edukacyjnych zabawek. O jakich warunkach więc mowa?
Organizacja dnia
Po szkole biegniecie na trening judo, potem dodatkowy język obcy i praca domowa przed snem? Tak co poniedziałek i środę, a we wtorki basen. Czwartki – lekcje gry na pianinie, a piątki zajęcia logopedyczne. Plan twojego dziecka jest mocno napięty, dodatkowo nauczycielka z matematyki dużo zadaje, a Twoja pociecha z matmy nie jest orłem, więc musi dużo czasu siedzieć nad ułamkami, mnożeniem i dzieleniem. Czasu na swobodną zabawę jest jakoś tak mało… Właściwie nie ma jej na liście priorytetów, została wyparta przez naukę i inne pożyteczne zajęcia. Warto jednak tak zaplanować dzień, by dziecko – także to szkolne – miało przestrzeń i czas na zupełnie swobodną zabawę, dzięki której będzie mogło odpocząć, odreagować, która będzie dla niego przyjemnością i którą będzie mogło podejmować dobrowolnie – bo chce i lubi. Zwłaszcza, gdy dzień w szkole i po niej wypełniają różne obowiązki należy zadbać o chwilę relaksu i dobrej zabawy.
Odpowiednia ilość czasu
Zwróć uwagę, by nie ograniczać zbytnio czasu na dziecięcą zabawę. Jeśli zapowiesz dziecku, że ma teraz 10 minut na zabawę, w przerwie pomiędzy różnymi „ważniejszymi obowiązkami”, może się okazać, że dziecko w ogóle nie podejmie zabawy, myśląc, że nie warto jej nawet zaczynać. Zabawa wiąże się z luzem, „wolną głową”, wyobraźnią i kreatywnością, a te wymagają odpowiedniej ilości czasu. Pamiętaj, że nie jest to czas „zmarnowany”, wręcz przeciwnie. Miej także na uwadze, że czas na zabawę nie powinien być ograniczany przez to, że dziecko ma dużo innych zajęć i najpierw musi się wyrobić z mnóstwem obowiązków, a potem – jak się ładnie wyrobi – będzie miało czas na przyjemności. Takie podejście często w praktyce oznacza, że czasu na zabawę jest bardzo mało lub wcale. Nawet, gdy uda się go wygospodarować pod koniec dnia, to po wypełnieniu wszystkich obowiązków dziecko jest tak zmęczone, że nie ma już zasobów i sił, by się bawić. Żyjemy w kulturze, w której często praca jest stawiana na pierwszym miejscu, a dorosłych ludzi uczy się sztuki odpoczynku i budowania balansu pomiędzy życiem zawodowym a czasem po pracy, który warto przeznaczać m.in. na zabawę i przyjemności. Taka równowaga jest niezwykle ważna w kontekście zdrowia psychicznego i poczucia zadowolenia z życia. Dzieci ten balans czują w sposób naturalny – należy tylko umożliwić im, by mogły po szkole/ przedszkolu mieć czas na swobodną zabawę, co więcej – można się tego od nich uczyć 😊
Ograniczona kontrola
Tak jak już wspominałam, zabawa łączy się ze swobodą działania, a nadmierna kontrola ze strony opiekunów może ją łatwo popsuć. Kontrola może wiązać się z chęcią zapewnienia dziecku bezpieczeństwa. Warto z pewnością asekurować trzylatka, uczącego się jazdy na rowerku, ale pilnowanie ośmiolatka, który wspina się z kolegami na drabinki lub jeździ po placu na deskorolce, może być przesadną nadgorliwością. Taka obecność dorosłych i kontrola z ich strony mogą utrudniać dzieciom „wejście” w zabawę i przeżywanie jej na 100%. Gdy dzieci są zdane same na siebie, ich działania stają się uważniejsze i lepiej przemyślane, dzięki czemu wzmacnia się ich samodzielność i poczucie sprawstwa. Rodzicielska kontrola może także wynikać z chęci „wzbogacenia” zabawy o różne – w mniemaniu dorosłych – pożyteczne i edukacyjne elementy. Rodzic patrzy na bawiące się dziecko, które przelewa wodę z różnych wiader i zabawa ta wydaje mu się mało „rozbudowana”, wpada więc na pomysł, by zachęcić dziecko do liczenia tych wiader a przy okazji pyta, w jakim kolorze są poszczególne wiaderka. Jeśli dziecko na taką propozycję reaguje entuzjastycznie i chętnie w nią „wchodzi”, nie ma problemu; jeśli jednak nie odpowiada rodzicowi na pytania i zachęty, a rodzic uparcie próbuje swój pomysł przeforsować, taka zabawa przestaje być prawdziwą zabawą. Warto zaufać dziecku, że ono wie, jak może się bawić i że zabawa, którą aktualnie wybiera, jest z jakiegoś powodu mu potrzebna (może dziecko przelewające wodę z tych wiaderek sprawdza właśnie, czy w każdym z nich pomieści się tyle samo wody, testując w ten sposób jedno z ważnych pojęć matematycznych, czyli stałość ilości?)
Chciałabym życzyć wszystkim dzieciom mnóstwa chwil swobodnej, dobrowolnej, nieskrępowanej, czasami szalonej zabawy – takiej, którą po latach się wspomina i latami potrafi do niej sięgać: bo jest ważna, potrzebna i daje mnóstwo dobroci.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy