Zbliża się wiosna, a wraz z nią zbliżają się terminy egzaminów ósmoklasisty czy matury. W związku z tym, wielu rodziców nastolatków może zastanawiać się, jak zmotywować swoją pociechę do nauki. Jak rozmawiać z nastolatkiem o nauce? Straszyć, grozić, prosić, obiecywać nagrody? Co robić, gdy rodzic widzi, że dziecko się nie uczy? Jak zmotywować nastolatka do nauki? Jak zmotywować nastolatka do nauki? Jeśli i Ciebie nurtują takie pytania, zapraszam do lektury tego wpisu.
Obszary wpływu – co do kogo należy?
Dla nastolatka bardzo ważnym obszarem funkcjonowania jest autonomia. Nastolatek potrzebuje czuć, że w pewnych sprawach to on decyduje i wybiera. Taką sprawą jest właśnie nauka czy wybór dalszej drogi kształcenia. Na przykład, to nastolatek powinien podjąć decyzję, czy, ile i jak będzie się uczył do sprawdzianu z matematyki.
Należy przy tym pamiętać, że wraz z możliwością podejmowania tych decyzji w parze idzie ponoszenie za nie odpowiedzialności i mierzenie się z ewentualnymi konsekwencjami. Jeśli nastolatek nie nauczy się do sprawdzianu z matematyki, dostanie dwóję lub jedynkę. Najczęściej będzie mógł je poprawić, ale wiązać się to będzie z koniecznością poświęcenia dodatkowego czasu.
I tu znowu stanie przed wyborem. Rodzicom czasami ciężko jest przyjąć do świadomości, że nauka nie jest ich obszarem odpowiedzialności. Oni odpowiadają za swoją pracę, za wychowanie swoich dzieci, za zapewnienie im optymalnych warunków do życia i rozwoju, ale nie za to, jakie oceny z matematyki ma ich 15-letni syn. Niektórzy rodzice, gdy konfrontują się z taką prawdą, myślą: „jak odpuszczę, to on nie zda do następnej klasy!”. Ten lęk o to, czy dziecko zda (a być może też o to, czy wtedy nie wyjdę na „złego rodzica”) bywa tak silny, że uniemożliwia rozwój autonomii i odpowiedzialności nastolatka. Dopóki to rodzic sprawuje silną kontrolę nad obszarem nauki swojego nastoletniego dziecka, ono nie ma realnych szans na wykształcenie w sobie umiejętności związanych z planowaniem procesu uczenia się, samym uczeniem się czy wreszcie – ponoszeniem konsekwencji za własne działania. Takie deficyty prędzej czy później dadzą o sobie znać – na przykład na poziomie liceum, czy później na studiach lub w pierwszej pracy.
Czy zatem należy zupełnie odpuścić ten temat? Powiedzieć dziecku: „nauka to twoja sprawa, od dzisiaj radź sobie sam”. Nie musi to tak wyglądać. Jako rodzic możesz powiedzieć swojemu nastoletniemu dziecku, że to ono odpowiada za swoje oceny, przygotowanie do egzaminu czy wybór dalszej drogi kształcenia, ale jeśli potrzebuje Twojej pomocy (nie myl z wzięciem wszystkiego na siebie), chętnie go wesprzesz. Może będzie potrzebowało, żebyś je odpytał z jakiejś części materiału przed klasówką? Może ustalicie, że z językiem polskim poradzi sobie samodzielnie, a z matematyki przyda mu się jakaś zewnętrzna pomoc? Może będzie potrzebowało pójść do doradcy zawodowego przed wyborem liceum / szkoły wyższej? Nie chodzi o to, żeby nastolatek czuł, że ze wszystkimi trudnościami jest pozostawiony sam sobie, ale żeby wiedział, że mama czy tata nie będą odrabiać za niego lekcji i codziennie „suszyć mu głowy”, że ma się uczyć do sprawdzianu lub w ogóle przypominać o tym, że za dwa dni ma klasówkę.
Szczera, autentyczna rozmowa
Jeśli w obszarze nauki dochodzi pomiędzy Tobą a Twoim nastoletnim dzieckiem do spięć i konfliktów, to czas najwyższy, żebyście porozmawiali ze sobą szczerze na ten temat. Ważne jest, żeby w takiej rozmowie wybrzmiał jasny podział dotyczący tego, kto, za co odpowiada (nastolatek za naukę, za pilnowanie spraw związanych ze szkołą, za przygotowanie się do sprawdzianów, wybór dalszej drogi kształcenia, a rodzic za ewentualne wsparcie w tym obszarze, np. organizacyjne). Może jest tak, że od dawna bezskutecznie próbujesz zmusić swoją córkę lub syna do nauki, ale spotyka się to tylko z jego/ jej coraz większą niechęcią.
Warto wtedy porozmawiać o tym, dlaczego syn / córka nie chcą się uczyć?
– Czy chodzi o to, że wpadliście w błędne koło – im Ty bardziej naciskasz i krzyczysz, tym nastolatek bardziej się broni i odmawia, a im on bardziej się broni przed nauką, Ty jeszcze bardziej naciskasz i tak dalej… ?
– Czy może o to, że Twoje dziecko ma jakieś kłopoty i stąd ta niechęć lub może nawet brak sił do nauki?
Jakiś czas temu zachęciłam pewną mamę nastoletniego syna do odbycia z nim takiej rozmowy. Kiedy udało im się spokojnie porozmawiać, okazało się, że jej syn nie chce się uczyć, bo nie widzi sensu w „zakuwaniu” materiału po to, żeby go po paru dniach zapomnieć i nigdy więcej w swoim życiu nie skorzystać już z „cennej wiedzy”, jaką np. jest cykl rozwoju pantofelka. Kobieta przemyślała sprawę i (z początkowym trudem) przyznała synowi trochę racji… On po prostu, w bezpośredni sposób, wskazał jej absurdy polskiego systemu edukacji, który w znacznym stopniu nastawiony jest na zdobywanie wiedzy poprzez zapamiętywanie.
W kolejnej rozmowie ustalili, że z tych przedmiotów, z którymi chłopak w ogóle nie wiąże swojej przyszłości, może mieć dwójki lub trójki, byle tylko zdawał do kolejnych klas. Natomiast, z tych, które go bardziej interesują (w jego przypadku była to geografia i niemiecki) – żeby starał się bardziej wykazać.
Jeśli naprawdę chcesz wesprzeć swoje nastoletnie dziecko w nauce, spróbuj właśnie w pierwszym kroku spokojnie z nim na ten temat porozmawiać. Bez tego nie dowiesz się, co leży u podstaw jego niechęci do nauki, a w związku z tym trudno Wam będzie znaleźć jakieś rozwiązanie.
Czyje są dane cele i ambicje?
Żeby jednak w ogóle możliwa była spokojna rozmowa zasugerowana w punkcie powyżej, ważne jest, żebyś poświęcił/a chwilę czasu na zastanowienie się nad własnymi emocjami, które przeżywasz w związku z nauką Twojego dziecka. Być może myśl o tym, że nie powiedzie mu się na egzaminie budzi w Tobie lęk, bo wyobrażasz sobie, że bez sukcesów edukacyjnych nie poradzi sobie dobrze w życiu. Bywa też tak, że rodzice obawiają się tego, jak będą odebrani (np. przez nauczycieli dziecka, dalszą rodzinę i znajomych) jeśli ich pociecha „słabiej wypadnie” w różnego rodzaju testach. Boją się, jak to będzie o nich świadczyło, gdy syn lub córka będą mieli słabsze oceny. Czasami jest tak, że rodzic pragnie, by jego dziecko „osiągnęło więcej niż on sam”.
Niektórzy rodzice myślą, że wiedzą lepiej, jaka droga zawodowa posłuży ich dziecku i bardzo pilnują, by jak najszybciej zaczęło ono nią kroczyć. Czasami bywa to bardzo odległe od tego, czego pragnie ich dziecko… Niezwykle ważne jest to, by umieć oddzielić własne plany, być może niespełnione marzenia i cele od celów i marzeń dziecka. Nie narzucać ich dziecku. Ale też umieć zobaczyć, że słabszy wynik dziecka w jakimś teście nie świadczy źle o rodzicu; co najwyżej mówi o tym, że dziecko nie opanowało danego kawałka materiału. Dla nastolatka niezwykle cenne może być, gdy będzie mógł w rozmowie z rodzicem zastanowić się nad tym, co go interesuje, czemu chciałby się bardziej poświęcić, a co kompletnie nie jest „jego bajką”.
Nastolatek jest w takim momencie rozwojowym, w którym buduje własną tożsamość – szuka odpowiedzi na pytania: kim jestem? Czego chcę? Dokąd zmierzam? Co mnie interesuje? Jeśli ma obok siebie dorosłego, który z ciekawością i otwartością będzie wspierał go w szukaniu odpowiedzi na te pytania, będzie to dla niego bardzo pomocne. Jeśli natomiast obok jest dorosły, który wie lepiej, jak nastolatek ma żyć i czego chcieć – będzie się on przeciw temu jeszcze bardziej buntował i odmawiał jakiejkolwiek współpracy.
Nauka jest ważna, ale nie najważniejsza
Niektórzy rodzice tak bardzo zapędzają się w pilnowaniu nauki swoich nastoletnich dzieci, że sprawiają wrażenie, jakby nic innego już się nie liczyło. A tak nie jest. Okres nastoletni stawia przed młodą osobą ważne wyzwania rozwojowe, takie jak: budowanie więzi rówieśniczych, kształtowanie własnej tożsamości (w tym tożsamości seksualnej), rozwijanie pasji i zainteresowań, kształtowanie zachowań odpowiedzialnych społecznie, budowanie pierwszych związków, myślenie o ideałach i wartościach, wybór przyszłej drogi zawodowej. To są niezwykle ważne obszary rozwoju społeczno – emocjonalnego nastolatka, których nie można pomijać.
Nauka jest jednym z tych obszarów, ale nie powinna być jedynym, a nawet dominującym. Jeśli jesteś rodzicem nastolatka, zwróć uwagę, na ile Twoje dziecko – poza obowiązkami związanymi z nauką – ma czas i przestrzeń na rozwijanie się także w tych innych, bardzo ważnych obszarach.
Bywa tak, że niektóre nastolatki – przytłoczone ilością prac domowych i nauki – nie mają już ani czasu, ani siły na kontakty towarzyskie poza szkołą czy rozwijanie swojego hobby. Mądrością dorosłego będzie w takiej sytuacji zastanowienie się, jak wesprzeć syna / córkę w tym, żeby nie poświęcał całego swojego wolnego czasu jedynie na naukę, zamiast uznawać, że taki stan rzeczy jest pożądany, czy wręcz naciskać na jeszcze lepsze wyniki.
Powiedz „nie” presji
Część rodziców myśli, że jeśli będą wystarczająco dużo i głośno przekonywać nastolatka do nauki, ten w końcu ugnie się pod naporem rodzicielskich argumentów i zacznie się uczyć. Taka strategia rzadko jednak przynosi odpowiednie rezultaty. Częściej dzieje się tak, że im bardziej rodzic naciska, tym bardziej nastolatek się buntuje, a im bardziej nastolatek się buntuje, tym bardziej rodzic naciska. Koło się zamyka.
Być może w pierwszej chwili wyda się to mało intuicyjne, ale w takich sytuacjach tym, co pomaga jest właśnie odpuszczenie presji. Po pierwsze po to, żeby wyjść z błędnego koła i nie wzmacniać buntu nastolatka. Po drugie po to, że pod wpływem presji trudno się uczyć. Im bardziej ktoś jest zestresowany, tym gorzej idzie mu przyswajanie wiedzy. Jeśli więc nawet, pod wpływem rodzicielskiego naporu, nastolatek usiądzie do książek, efekty takiej nauki mogą być marne. Co zatem można zrobić w zamian?
Myślę, że w tym punkcie warto wrócić do tego, żeby z nastolatkiem po prostu szczerze porozmawiać. Powiedzieć, że wycofujemy się z wywierania presji i, że od teraz nauka jest jego odpowiedzialnością. Oczywiście nie oznacza to, że jeśli będzie potrzebował pomocy, zostanie zostawiony zupełnie bez niej. Niemniej, również proszenie o pomoc w sprawach nauki i zastanawianie się nad tym, czego by potrzebował jest po stronie nastolatka. Ważne jest również, by zaciekawić się tym, co jest pod spodem problemów z nauką.
Czasami mogą to być problemy psychiczne: stres, lęk, przygnębienie, które nie pozwalają się efektywnie uczyć. Innym razem może chodzić o problemy w związku czy w kontaktach z rówieśnikami, które na tyle przytłaczają, że nastolatek nie ma już przestrzeni na naukę. Może się okazać, że najpierw trzeba będzie poszukać rozwiązań dla tych trudności, a wraz z tym uwolnią się zasoby na naukę.
Pod hasłem „moje nastoletnie dziecko nie chce się uczyć” może kryć się wiele powodów. Ważne jest, żeby w spokojnej atmosferze wspólnej rozmowy postarać się ich poszukać. Spróbuj spojrzeć na sytuację oczami nastolatka – z oddzieleniem od tego swoich przekonań czy ambicji. Staraj się nie wywierać na nastolatku presji, gdyż prawdopodobnie spowoduje to w nim jeszcze większą niechęć do nauki. Pamiętaj też, że ważną kwestią w życiu Twojego dziecka jest równowaga pomiędzy nauką a realizacją innych zadań rozwojowych.
Czytaj też: Jak wywieranie presji wpływa na dziecko?
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięca
2 komentarze
„Takie deficyty prędzej czy później dadzą o sobie znać – na przykład na poziomie liceum, czy później na studiach…” niestety ale dziecko, które się nie uczy nie ma szans na dostanie się do liceum ani na pójście na studia. To jest moja największa obawa. Mój syn wchodzi w wiek nastoletni, nie chce się sam uczyć, nie chce żebym ja mu pomagała. Ma same tróje. Ja wiem, że oceny nie są najważniejsze, ale z takimi moje dziecko może wybierać jedynie wśród zawodówek. A wiem, że stać go na więcej. Wszędzie czytam żeby zachęcać, stawiać na wiedzę, nie przejmować się ocenami. Nikt nie pisze o tym, że bez podstawowej wiedzy nabytej w szkole ciężko będzie znaleźć wymarzoną pracę. Niestety ale mamy taki system, że tylko niektórzy mogą wybierać co chcą w życiu robić. Dziecko ze słabszymi ocenami nie będzie wybierać sobie zawodu ale będzie zmuszone pracować tam gdzie go przyjmą. Chciałabym żeby mój syn miał wybór. Ale do tego potrzebuje tych czwórek i piątek.
Pani Edyto,
dziękujemy za podzielenie się z nami Pani obawami. To dla nas zrozumiałe, że chce Pani dla swojego syna jak najlepiej. Warto pamiętać, że niechęć do nauki może wynikać z wielu przyczyn – to bardzo indywidualna sprawa. Być może w takiej sytuacji, warto skorzystać z pomocy specjalisty, który pomoże lepiej zrozumieć i działać w tej sytuacji? Warto też pamiętać, że oceny w szkole oczywiście mają znaczenie w przypadku wyboru konkretnej szkoły, ale nie przesądzają o całej przyszłości. Może się okazać, że w Pani synu drzemie potencjał daleko wychodzący poza szkolne ramy i oceny.
Trzymamy kciuki za pozytywny rozwój sytuacji!
Early Stage