Dziecko potrzebuje mieć w swoim otoczeniu osoby, od których mogłoby się uczyć i czerpać pozytywne wzory. Naturalnie i w pierwszej kolejności takimi osobami są jego rodzice. To oni objaśniają mu świat, pokazują, jakie zachowania są dla nich akceptowalne, a jakie nie, jakie wartości są im bliskie, jak można radzić sobie z problemami, jak budować relacje, jak traktować innych ludzi oraz – co równie ważne – siebie samego. Ta wyliczanka to tylko wycinek tego, czego dziecko dowiaduje się od swoich rodziców i czego się od nich uczy. W tym procesie istotną rolę pełni autorytet rodzica.
Można powiedzieć, że czasy, w których dominowała sztywna hierarchia, gdzie autorytet był z góry nadany pewnym rolom społecznym (matka, ojciec, lekarz, nauczyciel, ksiądz, policjant itp.) i jednocześnie był niepodważalny, odchodzą w zapomnienie. Dziś rodzice (ale też pedagodzy, wychowawcy) stoją przed wyzwaniem związanym z tym, jak aktywnie kształtować swój autorytet, tak, by mógł on pozytywnie oddziaływać na dziecko czy nastolatka. Nie jest to wcale łatwe zadanie, gdyż większość z nas – dzisiejszych dorosłych – dorastała w czasach, w których trzeba było słuchać starszych (w założeniu mądrzejszych) i to było z góry narzucone. Od kogo więc mieliśmy uczyć się, jak budować autorytet, za którym stoi coś więcej niż tylko określona rola? Część z nas zaczyna więc budowanie go od podstaw, a kierunek bardzo często pokazują nam dzieci.
Nowe spojrzenie na autorytet
Przeciwieństwem autorytetu opierającego się jedynie na roli jest autorytet osobisty[1]. Wynika on z tego, jaką ktoś jest osobą, a nie jaką ma funkcję czy rolę. Istotne więc będzie to, jakie ma poglądy, granice, wartości, upodobania. Czy ma świadomość swoich mocnych/ słabych stron? Czy ma odwagę mówienia o nich? W jaki sposób traktuje innych? Czy jest spójny w tym, co głosi i co robi? Autorytet osobisty to połączenie dobrej znajomości siebie, szacunku dla własnych potrzeb i granic oraz otwartości i empatii na drugą osobę. Z pewnością budowanie takiego autorytetu nie jest proste – o wiele łatwiej i szybciej jest się oprzeć na swojej roli rodzica i wymagać posłuszeństwa niż przekonać dziecko do własnego stanowiska, mówiąc mu np. dlaczego coś jest dla nas ważne, z czego wynika nasza prośba etc. Pierwszym krokiem w kierunku budowania autorytetu osobistego może być poświęcenie czasu na zastanowienie się kim jestem, na czym mi zależy, co jest dla mnie ważne, gdzie leżą moje granice.
Autentyczność
Budowaniu autorytetu osobistego sprzyjać będzie Twoja autentyczność w relacji z dzieckiem. Autentyczność przejawia się w zachowaniach i reakcjach zgodnych z tym, co aktualnie przeżywasz i w wyrażaniu tego, co myślisz i czujesz w sposób szczery i nieumniejszający dziecku.
Spójrzmy na te dwie przykładowe sytuacje:
1.Córka, lat 5 podczas wspólnego obiadu macha pod stołem nogami i co chwilę kopie ojca. Ojciec na początku nie reaguje, chociaż już pierwsze kopnięcie zabolało go i wybiło z rytmu. Po czwartym kopnięciu, wyraźnie zirytowany mówi podniesionym głosem: „Aniu! Czy nie czujesz, że mnie kopiesz pod stołem? Powinnaś być bardziej uważna!”
2. Mama 15- letniego Sebastiana wracając z pracy widzi, jak jej syn pali papierosy z kolegą z klasy. Gdy Sebastian wraca do domu, już w przedpokoju, zwraca się do niego mówiąc: „jak możesz palić to świństwo?! Czy zapomniałeś już, że twój dziadek zmarł na raka płuc?”
Zarówno ojciec Ani, jak i mama Sebastiana przeżywają w opisanych sytuacjach konkretne emocje, pojawiają się w nich różne myśli, mają prośby i oczekiwania względem swoich dzieci. Nie mówią im jednak tego wprost, nie ujawniają prawdy o sobie – zamiast tego, skrywają się za sformułowaniami typu „powinnaś” czy „jak możesz”.
Jak mogliby zareagować rodzice, gdyby postawili na autentyczność w kontakcie z dziećmi?
1. Ojciec: „Aniu, boli mnie, jak mnie kopiesz. Nie chcę, żebyś tak robiła.
2. Matka: „Gdy zobaczyłam, jak palisz papierosa, mocno się przejęłam. Przypomniał mi się ostatni rok, gdy dziadek umierał na raka płuc i przestraszyłam się, że ciebie mogłoby to spotkać”.
Zainteresowanie i poczucie ważności
Nie da się zbudować autentycznego autorytetu nie otwierając się na dziecko. Nie zadając sobie trudu poznania go, zobaczenia, kim ono jest: czego się boi, o czym marzy, czym teraz żyje. Nie poświęcając na to odpowiedniej ilości czasu i energii, nie angażując się. To mogą być wspólne zabawy, rozmowy, ulubione aktywności, czas spędzony razem przed snem. Codzienność, w której jest choć chwila na pobycie ze sobą i wejście do świata dziecka. Dzieciom będzie łatwiej brać pod uwagę nasze zdanie czy wysłuchać nas, gdy będą się czuły dla nas ważne i wartościowe. Zdecydowana większość rodziców uważa, że ich dzieci są dla nich bardzo ważne. Jednak niezwykle istotne jest, by samo dziecko to poczuło – by mu to pokazać swoim zachowaniem i postawą. I tu kluczowy jest czas i uwaga ze strony rodzica. Chodzi o taki rodzaj uwagi, którą rodzic poświęca na poznanie własnego dziecka i poszukanie odpowiedzi na pytanie: kim jest ta mała (lub już nie taka mała) osoba, siedząca obok mnie? Dopytywanie o oceny i prace domowe, czy zasypywanie dziecka prezentami nie zastąpią tej uwagi.
Bycie autorytetem nie oznacza narzucania swojego zdania
Budowanie autentycznego autorytetu wiąże się z otwartością na dziecko, zainteresowaniem jego światem, traktowaniem dziecka z szacunkiem, a także daniem mu – adekwatnej do wieku – wolności, swobody formułowania opinii oraz działania. Nie chodzi tu o narzucanie swojego zdania i oczekiwanie bezwzględnego posłuszeństwa. W takiej sytuacji dziecko będzie się nas bało, ale nie będzie nas szanowało. Rodzice posiadający autentyczny autorytet nie muszą go narzucać synowi czy córce, a wręcz przeciwnie – potrafią znaleźć równowagę pomiędzy wolnością daną dziecku, a stawianymi przed nim wymaganiami czy zasadami. Potrafią powiedzieć, że się pomylili, przyznać dziecku rację lub powiedzieć, że czegoś nie wiedzą. Paradoksalnie, to nie umniejsza ich autorytetu, a wręcz go umacnia. Przyznanie się przed dzieckiem do błędu, uznanie jego racji, to ważna umiejętność, którą dzieci bardzo doceniają. Zresztą, nie tylko one. Przypomnij sobie sytuację, w której jakaś osoba dorosła przyznała się przed Tobą do błędu, potrafiła przyjąć Twoją wersję zdarzeń, czy Cię przeprosić. Czy straciła tym w Twoich oczach, czy może wręcz zyskała?
Budowanie autentycznego autorytetu to proces, który jest rozłożony w czasie, dzieje się stopniowo, „pomiędzy wierszami”, w trakcie codziennych interakcji. Wejście na tę drogę dla wielu współczesnych rodziców oznacza podróż w nieznane. Wymaga wysiłku, czasu i sporej odwagi. Nie ma tu gotowych recept, rozwiązań, dróg na skróty. Kluczem jest chęć poznania siebie, ciekawość tego, jak Ci jest z różnymi rzeczami. Gotowość, żeby mówić o tym w relacji z dzieckiem. Szacunek i otwartość na dziecko. Tylko tyle i aż tyle.
Warto podjąć ten wysiłek: dla siebie, dla swojego dziecka i jakości relacji z nim. Również dla przyszłych pokoleń. Owocnej podróży!
[1] O autorytecie osobistym pisze w swoich książkach Jesper Juul. Temat ten pojawia się m.in. w książce pt. „Rodzic jako przywódca stada”.
Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy